Leżał z dłońmi splecionymi pod
głową i wpatrywał się w sufit. W ostatnich miesiącach źle sypiał. Nie potrafił
zasnąć, gdy prawa strona łóżka była pusta. Chyba za bardzo przyzwyczaił się, że
zawsze jest obok, że zasypiając czuje jej ciepło i zapach. Pamięcią wrócił do
ich dzisiejszego wieczoru. Wiedział, że świetnie się bawiła. Ten śmiech, ta
radość na jej twarzy i roześmiane oczy mówiły wszystko. Przez ostatnie miesiące
i jemu brakowało tych wspólnych wyjść. A przecież tuż po ślubie stworzyli
kolejną, małą tradycję i randkowali raz w tygodniu. Zwykle w piątki lub soboty.
Najczęściej spędzali wieczory tradycyjnie, w kinie lub w knajpie, ale od czasu
do czasu starał się ją zaskakiwać zabierając na rejs łódką po Wiśle, czy tańce
w winiarni nad jeziorem. Raz nawet wylądowali na polu golfowym, gdzie udzielał
jej kilku lekcji, zmysłowo wodząc dłońmi po jej ciele i szepcząc seksownym
głosem wprost do ucha, że źle trzyma kij. A ten dzisiejszy wieczór byłby
jeszcze lepszy, gdyby nie pewne niefortunne spotkanie, którego kompletnie się
nie spodziewał rezerwując stolik w jednej z ich ulubionych knajpek na Starym
Mieście.
Kończyli właśnie deser, gdy po drugiej stronie sali dostrzegł zmierzającą
w stronę wyjścia byłą narzeczoną z mężem. Ona również zauważyła Marka i ciągnąc
ukochanego za rękę ruszyła w kierunku ich stolika. Musiał przyznać, że odkąd
Paula ułożyła sobie życie z bogatym biznesmenem z Małopolski, ich relacje były
poprawne, żeby nie powiedzieć dobre. Febo wyzbyła się żalu do Marka, a i do Uli
zaczęła podchodzić z nutą uprzejmości.
- Cholera – rzekł stłumionym głosem, próbując zachować normalny wraz
twarzy – Paula tutaj idzie. Nie wie, że straciłaś pamięć – nie zdążył
powiedzieć nic więcej, bo para stanęła już nad ich stolikiem.
- Witajcie – uśmiechnęła się przesadnie słodko – Miło cię wiedzieć Ula.
Cieszę się, że czujesz się już dobrze
- Was również miło widzieć – odparł Marek – Kompletnie nie
spodziewaliśmy się was tutaj spotkać
- Jerzy swoim kontrahentom postanowił pokazać Starówkę. Pojechali już
do hotelu, a my się trochę zasiedzieliśmy
- Kiedy wracasz do firmy? – zwróciła się do Dobrzańskiej
- Mam zwolnienie do końca miesiąca, ale być może je przedłużę. Chcę
wrócić do pracy zregenerowana i w pełni sił – odparła wpatrując się w oczy męża,
jakby szukając w nich ratunku
- Taka pracoholiczka i długie zwolnienie? Marek, coś ty z nią zrobił? –
zażartowała
- Każdy musi kiedyś odpocząć, a teraz jest dobry moment
- Czekam na twój powrót. Musimy ustalić budżet dorocznego balu. Adam
kompletnie nie rozumie mojej koncepcji
- Obiecuję, że zajmiemy się tym zaraz po moim powrocie – uśmiechnęła się
uprzejmie, starając się zachować pozory
- Świetnie
- Wybaczcie, że nie zapraszamy was do stolika, ale w zasadzie miałem
już prosić o rachunek. Trochę się spieszymy, bo jestem jeszcze umówiony z
Sebastianem na wieczorny jogging - gładko skłamał
- Daj spokój, właśnie wychodziliśmy – odezwał się milczący dotąd szpakowaty
szatyn z kozią bródką – Chodź kochanie – chwycił za rękę Paulę – Do zobaczenia
- Ufff – wypuścił powietrze – Całe szczęście, że sobie poszli. Nie
chciałem jej wtajemniczać w nasze życie i problemy. Zresztą pracownicy wiedzą
o twoim wypadku bez szczegółów i sądzą, że powoli wracasz do formy. Całą prawdę
znają tylko moi rodzice i Sebastian, ale prosiłem ich o dyskrecję. To jest
nasze życie, o którym nie mam ochoty opowiadać na prawo i lewo – wyjaśnił.
Z zamyślenia wyrwało go ciche
skrzypnięcie drzwi i ujrzał w nich postać żony w cienkiej, satynowej koszulce
sięgającej połowy uda.
-Śpisz? – zapytała szeptem
- Nie – odparł głośniej – Ale sądziłem,
że ty już dawno zasnęłaś. Dochodzi pierwsza.
- Jakoś nie mogę spać –
przysiadła na skraju łóżka – Marek? – zaczęła z pewnym wahaniem – Mogę się do
ciebie przytulić? – uśmiechnął się szeroko. Mimo, iż pokój pogrążony był w
ciemności, widziała go doskonale
- Wydaje mi się, że zadajesz
głupie pytania – przesunął się w prawo, robiąc jej miejsce. Wsunęła się pod
kołdrę i wtuliła głowę w jego ramię. Po kilku chwilach nie słyszał nic więcej,
prócz jej spokojnego, miarowego oddechu. Wreszcie i on zasnął mając ją w swoich
ramionach.
Obudził się pierwszy, czując jak
obejmuje go w pasie i przytula się do jego pleców. Delikatnie, żeby jej nie
zbudzić, wyswobodził się z jej uścisku i przekręcił na drugi bok, by móc bez
przeszkód ją obserwować. Spała w pozycji embrionalnej, z lekko rozchylonymi
ustami i zaróżowionymi policzkami. Delikatnie pogładził jej policzek. Poruszyła
się niespokojnie i po chwili wpatrywały się w niego dwa błękity.
- Dzień dobry
- Bardzo dobry – odpowiedział
wyraźnie zadowolony z faktu, że wreszcie obudzili się razem, obok siebie
- Chciałabym, żebyś dzisiaj
wrócił do naszej sypialni. Od dawna nie spałam tak dobrze – przyznała szczerze
- Od kilku tygodni o niczym innym
nie marzę – odparł zgodnie z prawdą i musnął ustami jej czoło – Kocham cię –
uśmiechnęła się do niego lekko zakłopotana. Jej jeszcze nie było stać na
podobne wyznanie – Za dwadzieścia minut zapraszam do jadalni na sałatkę z tuńczyka
i grzanki z dżemem
- Ula? – krzyknął, gdy po
powrocie z pracy nie zastał jej w salonie. Drzwi na taras były zamknięte, więc
nie mogła spędzać popołudnia w ogrodzie – Ula? – ponownie ją zawołał wbiegając
na górę i sprawdzając sypialnię. Tam również było pusto. Był zdenerwowany. Nie
uprzedzała go, że gdzieś będzie wychodzić. Zszedł wolnym krokiem i skierował
się w stronę gabinetu. Nie miał pojęcia, gdzie mogła pójść. Wizytę u ojca
wykluczył, po tym, jak od dwóch tygodni konsekwentnie nie odbierała od Cieplaka
telefonów. – Wszędzie ciebie szukam – rzekł z wyraźną ulgą, gdy zastał ją
siedzącą za biurkiem – Wołałem cię
- Przepraszam, nie słyszałam,
zamyśliłam się. Znalazłam album ze zdjęciami i sobie przeglądam – stanął obok,
opierając się o skraj biurka i spojrzał na fotografie
- Tutaj jest tylko mały fragment z fotorelacji naszego życia. Wywołałem te najlepsze. Dużo więcej mam na laptopie. Nasze pierwsze, wspólne święta – uśmiechnął się pod nosem – Oficjalnie jeszcze jako przyjaciele, chociaż zdążyłaś mnie przed tą fotką pocałować. Weekend w Mikołajkach – wskazał na kolejną stronę – Sesja narzeczeńska. Zdjęcia robił Mikołaj, firmowy fotograf – wyjaśnił – A tu z ostatniego pobytu w Alpach. Wreszcie udało mi się ciebie namówić do założenia nart na nogi. Szło ci całkiem nieźle, co widać na załączonym obrazku – przyglądała się zdjęciom z zaciekawieniem. Oboje byli na nich wyraźnie szczęśliwi.
- Tutaj jest tylko mały fragment z fotorelacji naszego życia. Wywołałem te najlepsze. Dużo więcej mam na laptopie. Nasze pierwsze, wspólne święta – uśmiechnął się pod nosem – Oficjalnie jeszcze jako przyjaciele, chociaż zdążyłaś mnie przed tą fotką pocałować. Weekend w Mikołajkach – wskazał na kolejną stronę – Sesja narzeczeńska. Zdjęcia robił Mikołaj, firmowy fotograf – wyjaśnił – A tu z ostatniego pobytu w Alpach. Wreszcie udało mi się ciebie namówić do założenia nart na nogi. Szło ci całkiem nieźle, co widać na załączonym obrazku – przyglądała się zdjęciom z zaciekawieniem. Oboje byli na nich wyraźnie szczęśliwi.
Przeglądał pocztę na tablecie,
leżąc na łóżku w białym podkoszulku i prążkowanych bokserkach, gdy wyszła z
łazienki otulona cienkim szlafroczkiem. Z niemałym zdziwieniem zarejestrował,
że jest pod nim naga. Spojrzała mu prosto w oczy szepcząc
- Chcę się z tobą kochać – w pierwszej
chwili sądził, że się przesłyszał, że to wyobraźnia płata mu figla, że to tylko
jego fantazje, a nie rzeczywistość. Jednak, gdy zrzuciła z ramion materiał i
odkładając urządzenie na nocną szafkę wpiła się w jego usta, uświadomił sobie,
że to wszystko dzieje się naprawdę. Mimo rosnącego pożądania odsunął ją od
siebie
- Jesteś tego pewna? – zapytał przeszywając
ją wzrokiem – Nie chcę, byś robiła to na siłę, żebyś później żałowała. Może jest
jeszcze za wcześnie? – pokręciła głową przecząco i pomogła mu zdjąć t-shirt. Ubóstwiał
ją i dawał temu wyraz nawet w najkrótszym spojrzeniu, pocałunku, dotyku. W jego
ramionach czuła się, jak bogini. Żaden z jej dotychczasowych partnerów nie dał
jej tyle czułości, co Marek. Miała wrażenie, że dopiero teraz poznaje prawdziwy
smak uprawiania miłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz