Kolejne
dni mijały bardzo szybko. Praca pochłaniała ją z każdym dniem coraz bardziej.
Cieszyło ją to. ‘Jak
człowiek ma dużo obowiązków, to mu głupoty do głowy nie przychodzą’.
Czasami tylko wpadał na chwilę Piotr. Wychodzili na małą kawę lub na szybki
lunch. Nic znaczącego, aczkolwiek obecność lekarza sprawiała jej przyjemność.
Przyjaciółki namawiały ją ja częstsze kontakty z Piotrem, ale ona chyba nie
była jeszcze gotowa na nowy związek. Przyjaźń jej wystarczała. Nad dalszym
kształtem znajomości z lekarzem miała pomyśleć później. Najlepiej po pokazie,
który miał się odbyć już za dwa miesiące. Jutro czekało ją jednak wielkie
wyzwanie - zebranie zarządu i kolejne spotkanie z Markiem. Nie widzieli się do
momentu, gdy Dobrzański oddał jej swój fotel. Trochę się bała, ale
postanowiła zachowywać wobec niego chłodny dystans. ‘Czysty
profesjonalizm. Traktuj go tak, jak Aleksa, czy Krzysztofa. Traktuj go, jak
zwykłego członka zarządu’
Pojawił
się w firmie wcześniej. Liczył na to, że uda mu się jeszcze przed posiedzeniem
porozmawiać z Cieplak. Niestety w gabinecie jej nie zastał, a gdy mijali się na
korytarzu i próbował ją zatrzymać usłyszał ‘Marek nie teraz, muszę jeszcze coś
załatwić. Porozmawiamy na zarządzie.’ Ale on wcale nie chciał z nią
rozmawiać na zarządzie. Nie pozostawało mu nic innego, jak bezczynnie czekać na
zebranie się reszty współwłaścicieli.
Wszystko
przebiegało zgodnie z planem. Radziła sobie doskonale. Potrafiła odpowiedzieć
nawet na najbardziej zaskakujące pytania Aleksa, który za wszelką cenę starał się
pokazać Krzysztofowi, że Ula na prezesa się nie nadaje. Marek nie odezwał się
nawet słowem. Siedział tylko ze wzrokiem wlepionym w tę niezwykłą kobietę,
którą przez swoją głupotę stracił.
-
Dobrze, pani Urszulo. Myślę, że nie ma więcej pytań, także bardzo pani dziękuję
- powiedział Krzysztof z uprzejmym uśmiechem - a my przystępujemy do
głosowania - Cieplak w tym czasie zabrała wszystkie swoje dokumenty i wyszła
-
Tato, możemy zrobić kwadrans przerwy - zerwał się z miejsca, gdy tylko zamknęły
się za nią drzwi
- Ale
Marek, chciałem… - nie dał mu dokończyć
-
Tato proszę, piętnaście minut - krzyknął i wybiegł z sali konferencyjnej
Zastał
ją w jej gabinecie. Zatrzasnął drzwi i stanął na wprost jej biurka
- Czy
wy teraz nie powinniście głosować?- zapytała zdziwiona jego nagłą obecnością
- Czy
ty już zawsze będziesz się tak zachowywała? – odpowiedział z nutą pretensji
-
Czyli jak? Możesz jaśniej? - zaczynał ją lekko wyprowadzać z równowagi. Starała
się go unikać, jednak on nie dawał za wygraną. Zaczynała być bezsilna, a na
bezsilność zwykle ludzie reagują agresją.
-
Przez całe życie będziesz mnie unikać i udawać, że między nami nic nie ma?-
podniósł głos
- A
co niby między nami jest? – odważnie spojrzała mu w oczy - Kłamstwa, oszustwa?
To masz na myśli?- wstała i zaczęła nerwowo chodzić po gabinecie. Wodził za nią
wzrokiem.
- Nie
wierzę, że ten wyjazd do Spa nic dla ciebie nie znaczył? - chciał do niej
podejść, ale odsunęła się
- Na
pewno znaczył więcej niż dla ciebie… - syknęła
-
Ula, dla mnie… - chciał powiedzieć jej wreszcie o swoich uczuciach, ale znów mu
przerwała. Tak było za każdym razem.
-
Marek proszę Cię, nie pogrążaj się – zaśmiała się pod nosem z bólem - To nie ma
sensu. Zniknij raz na zawsze z mojego życia!- mówiąc to wyszła zostawiając go
samego. Postanowił więcej jej nie ranić i spełnić jej prośbę.
-
Stary co się z tobą dzieje? – rzekł do słuchawki z pretensją - Próbuje się do
ciebie dobić do dwóch dni – Sebastian był lekko zaniepokojony zachowaniem
przyjaciela
- Nic
się nie dzieje – burknął - A co ma się dziać?- w głosie Marka dało się słyszeć
ironię
-
Nic, ale od kilku tygodni zachowujesz się, delikatnie mówiąc dziwnie.
-
Dzwonisz w jakiejś konkretnej sprawie, czy po prostu się za mną stęskniłeś? –
bezsensowna dyskusja z Olszańskim zaczynała mu działać na nerwy
- Mam
nadzieję, że będziesz na zebraniu zarządu – rzekł tonem nieznoszącym sprzeciwu
-
Nie, nie wybieram się
-
Słucham? – wrzasnął do aparatu - Stary, czyś ty zwariował? Czy ty wiesz, że
jeśli ciebie nie będzie to Aleks.. – Dobrzański nie dał mu dokończyć
- Daj
mi spokój. Cześć- i się rozłączył
Ulę
zdziwiła lekko nieobecność Marka, ale senior Dobrzański, wyjaśnił, że ma
wszystkie pełnomocnictwa do występowania w imieniu syna. Zebranie zarządu
przebiegło bez większych komplikacji. Wszystkie irracjonalne decyzje rodzeństwa
Febo było skutecznie blokowane przez Krzysztofa, który wspierał Ulę we
wszystkich decyzjach. Na kolejnym zebraniu tuż przed pokazem Marek również się
nie pojawił. Ula sądziła, że zgodnie z zapowiedziami wyjechał. Od ich ostatniej
rozmowy nie pojawił się w firmie nawet na chwilę. Postanowiła zapytać starego
Dobrzańskiego czy Marek ma zamiar pojawić się na pokazie, w odpowiedzi
usłyszała tylko. ‘Bardzo bym chciał, ale nie umiem pani teraz odpowiedzieć. Od
kilku tygodni nie rozumiem postępowania tego chłopaka’. Zdziwiła ja taka
odpowiedź, ale postanowiła nie wnikać w szczegóły. Podświadomie jednak martwiła
się o niego.
-
Viola, mogę cię na chwilę prosić do gabinetu? - powiedziała Cieplak wchodząc do
swojego biura
- Już
lecę pani prezes, na złamanie szyi - odparła i poderwała się z miejsca
-
Viola, czy może ostatnio kontaktował się z tobą Marek?- zapytała wprost
- A
miał się kontaktować? – zrobiła głupią minę - Wiesz, ja taka zalatana jestem ostatnio
jak pszczoła robotnica, to tu, to tam - zaczęła machać rękami
-
Viola skup się – wycedziła przez zaciśnięte zęby. Roztrzepana sekretarka dziś
wybitnie działała jej na nerwy - Czy Marek się ostatnio z tobą kontaktował?
- Oj
no, kontaktował się, nie kontaktował się… Zaczynasz jak Marek po Twoim odejściu
– wywróciła oczami
- Co?
– zdziwiła się
- On
też każdego dnia jak przychodził do pracy to się pytał, czy byłaś, czy
dzwoniłaś, czy masz być. No dasz wiarę? Zwariował kompletnie. Później dał mi
spokój, bo już myślałam, że będę musiała zostać twoją detektywną - paplała jak
najęta
-
Kim? – próbowała zebrać myśli po tym, co przed chwilą usłyszała - Zresztą nie
ważne – ocknęła się z zamyślenia - Martwi mnie to, że nie pojawia się na
zebraniach zarządu i dlatego myślałam, że może kontaktował się z tobą -
wyjaśniła
-
Nie, ale Sebulek też się o niego martwi. Może powinnaś z nim porozmawiać. Odkąd
Marek zerwał zaręczyny z Pauliną to Sebulek spędzał z nim więcej czasu, także
powinien wiedzieć coś więcej - Viola starała się pomóc. Odkąd nastąpiła
przemiana Brzyduli, polubiła ją.
-
Zaraz moment! – wzdrygnęła się Cieplakówna - To Marek zerwał zaręczyny, a nie
Paulina?- zapytała nie dowierzając temu, co wcześniej usłyszała. Przecież
sądziła, że było odwrotnie. Ba! Była tego pewna. Jej przyjaciółki były tego
pewne.
- No
Marek, Marek – przyznała - Paulina twierdziła, że to ona, bo było jej wstyd, że
to on ją zostawił. Ale to on wszystko odwołał. Wszyscy byli zaskoczeni, dasz
wiarę. Ale Ula, gdzie ty idziesz?- powiedziała widząc jak Ula szybkim krokiem
zmierza w kierunku wyjścia.
-
Zaraz wracam - krzyknęła i ruszyła w kierunku łazienki. Musiała wszystko
przemyśleć i sobie poukładać. Musiała ochłonąć.
Nie widziała
jak ma postąpić i czy może wierzyć słowom Violi. W końcu jej sekretarka znana
była z tego, że plecie to, co akurat jest dla niej wygodne. Ale w drugiej
strony wszystko zaczynało układać się w logiczną całość. Postanowiła teraz
skupić się wyłącznie na pokazie, a później wyjaśnić sobie wszystko z Markiem.
Chciała znać całą prawdę, wszystko od początku do końca.