Szybko wyciągnął z kieszeni
smartfona i wybrał dobrze znany numer.
- Jesteś w firmie?
- Nie. Mam spotkanie na mieście.
Później kolejne. Już dzisiaj nie wracam. A stało się coś?
- Muszę się z kimś napić – rzucił
krótko
- Pokłóciłeś się z Ulką? – usłyszał
po drugiej stronie zaniepokojony głos przyjaciela
- To idziesz ze mną pić, czy
nie?
- No idę, idę – westchnął
przeczuwając, że w związku Dobrzańskiego nie dzieje się najlepiej - Zresztą
możesz podjechać do mnie. Violka prosto po pracy jedzie na noc do rodziców.
Będziemy mieć wolną chatę. Ja powinienem być koło szóstej.
- Dobra. Na razie.
Chciał jeszcze przed końcem pracy
do niej iść, powiedzieć, że wróci późno, że idzie do Seby na piwo, ale jakoś
nie wiedział, czy ich spotkanie w tym momencie to dobry pomysł. Ostatecznie
zrezygnował. Przypuszczał, że Ulka wciąż kierując się emocjami jest na niego
obrażona.
Siedziała na ławce w parku i
płakała. Nawet w najgorszych snach nie przypuszczała, że może od Marka usłyszeć
coś takiego, że on będzie zdolny skłaniać ją do aborcji. Sama była tą ciążą
zaskoczona. Owszem, nie planowali jej, ale przecież w każdym związku prędzej
czy później przychodzi czas na dziecko. Wracając do niego miała nadzieję, że za
rok, dwa stworzą pełną, normalną rodzinę, w której pojawią się dzieci. Chciała
mieć dziecko, a nawet dwoje dzieci. Miała nadzieję, że Marek również.
Najwyraźniej się przeliczyła. Sądziła, że się zmienił, że naprawdę ją kocha.
Ale on wciąż był zapatrzonym w siebie pieprzonym egoistą. Starając się choć na
chwilę powstrzymać szloch wybrała numer Maćka. Odebrał po drugim sygnale.
Wkroczył do mieszkania
Olszańskiego trzymając w ręku butelkę Chopina. Wciąż był podminowany, a
jednocześnie to zdenerwowanie mieszało się z rozczarowaniem i goryczą. Miał żal
do całego świata, że w jednej chwili zostały przekreślone wszystkie jego plany,
marzenia na najbliższą przyszłość.
Nie czekając na przyjaciela,
który zniknął na chwilę w kuchni w poszukiwaniu butelki soku pomarańczowego
nalał sobie kieliszek i szybko go wychylił. Później kolejny i kolejny. Nim
wrócił Sebastian przeźroczysty płyn palił już jego gardło.
- To powiesz mi, co się stało? –
zapytał uważnie obserwując Dobrzańskiego
- Ulka jest w ciąży – powiedział
przygryzając nerwowo wargę i spuszczając głowę. To krótkie zdanie brzmiało dla
niego jak wyrok.
- Nie mówiłeś, że się staracie o
dziecko – odparł próbując przyswoić informację, że jego kumpel, wieczny
podrywacz i lekkoduch już za chwilę zostanie ojcem
- Bo się nie staraliśmy –
powiedział z wyrzutem – Klasyczna wpadka - Wciąż nie potrafił pojąć, jak Ulka
mogła być tak nieodpowiedzialna.
- No w każdym razie gratuluję! –
z entuzjazmem zareagował Olszański, za co szybko prezes zgromił go wzrokiem
- Pogięło cię? – zapytał z
nieukrywaną pretensją w głosie
- Przecież to dobra wiadomość.
Jesteście razem, kochacie się, raz na zawsze pozbyłeś się z życia Pauliny,
doktorek też przestał się odzywać. No może najpierw powinien być ślub, ale kto
w dzisiejszych czasach zwraca na to uwagę – Dobrzański szybko opróżnił kolejny
kieliszek
- To nie jest dobry moment na
dziecko – pokiwał z powątpiewaniem głową
- A to niby czemu? Macie jakieś
problemy?
- Stary, my raptem rok jesteśmy
razem. Jesteśmy jeszcze młodzi. Powinniśmy korzystać z życia, cieszyć się sobą…
- westchnął – ja naprawdę nie mam ochoty tonąć w pieluchach, kaszkach i
smoczkach, znosić nieprzespanych nocy i ząbkowania. Czy każda para musi mieć
dziecko?
- Ty się chyba boisz konkurencji
– zaśmiał się serdecznie kadrowy, ale Dobrzański puścił jego uwagę mimo uszu i
sięgnął po nową butelkę alkoholu
- Rodzicielstwo to ogromna
odpowiedzialność, do której ja jeszcze nie dojrzałem. Nie wiem, może za kilka
lat, ale na pewno nie teraz…
- A Ulka?
- Co Ulka? – obruszył się
bezzasadnie – Ulka twierdzi, że też jest zaskoczona tą ciążą, ale ja nie mam
gwarancji, że jej nie zaplanowała – powiedział lekko bełkocząc. Najwidoczniej
procenty zaczęły robić swoje. Olszański był w lepszej formie. Nawet nie starał
się dotrzymać brunetowi tempa.
- Nie chcesz chyba powiedzieć, że
chciała cię złapać na dziecko – zaśmiał się z lekkim szyderstwem – Każda, ale
nie Ulka.
- Chciała, nie chciała. Miało nie
być dzieciaka, ale jest – pokiwał głową – Jest ale za chwilę nie będzie
- Co to znaczy nie będzie? –
zmarszczył brwi
- No nie będzie – zapewnił
przyjaciela – patrz jak to się życie układa. Nie było a będzie, będzie, ale nie
będzie – zaczął tłumaczyć, ale Olszański nie bardzo wiedział, o co mu chodzi –
Adaś sprawi, że znów będziemy szczęśliwą parą bez zbędnego balastu
- Jaki Adaś? – zaniepokoił się
- Mielecki. Dałem Ulce jego
numer. Poczciwy Adaś pozbędzie się problemu.
- Wysłałeś Ulkę na skrobankę? –
oburzył się. Miał nadzieję, że to tylko pijacki bełkot, który niewiele ma
wspólnego z rzeczywistością
- Nooo
- Jesteś debilem! Jak mogłeś
swojej kobiecie zaproponować zabieg?! – w głowie mu się to nie mieściło. Rzucił
w stronę Dobrzańskiego koc – Idź spać, bo chyba masz już dosyć. Rano pogadamy.
- Boli główka? – zapytał z kpiną
w głosie, gdy Dobrzański zaczął się przebudzać
- Umieram – mruknął
- Trzymaj – podał mu szklankę z
dziwną substancją – powinno pomóc. I szoruj pod prysznic – prezes wypił
duszkiem krzywiąc się jak małe dziecko na widok tranu. Ociągając się ruszył do
łazienki. Gdy wrócił po piętnastu minutach Sebastian czekał na niego w kuchni z
filiżanką kawy
- To, co wczoraj powiedziałeś, to
prawda?
- No jest w ciąży i jest to
potwierdzone – bąknął i zanurzył usta w czarnym płynie
- Chodziło mi raczej o tą
wybitnie wspaniałomyślną propozycję, którą złożyłeś Ulce- obrzucił przyjaciela
badawczym spojrzeniem
- O co ci chodzi? – zapytał zmęczonym
głosem – Ja naprawdę nie jestem gotowy na ojcostwo
- Ale to już się stało
- Zaczynasz mówić, jak Ulka
- Bo ona ma racje. Myślisz, że
szczęście można zaplanować? – stawiając to retoryczne pytanie spojrzał uważnie
w oczy Marka – Czasami ono przychodzi niespodziewanie i nawet jeśli w pierwszej
chwili wydaje nam się, że to katastrofa, to zaczynamy je doceniać po upływie
pewnego czasu. Myślisz, że Ulka ci to kiedyś wybaczy? Czy ona planowała to
dziecko, czy nie, to nie sądzę, żeby teraz spełniła twój kaprys i się go
pozbyła. Zastanawiałeś się, jak będzie się czuła za dwa, trzy lata, gdy
zakomunikujesz jej, że jesteś gotowy na ojcostwo? Ona wciąż tam z tyłu głowy
zastanawiałaby się, jakby wyglądało jej dziecko, które usunęła. Czy byłby to
chłopiec, czy dziewczynka – Marek spuścił głowę i zamyślił się – Pamiętasz, jak
Violka wmawiała mi, że jest w ciąży. Pamiętasz, jak się czułem, gdy okazało się
to nieprawdą? I mimo, że nie planowałem tego dziecka, że go nie chciałem, to
nigdy bym jej nie wybaczył, gdybym po latach dowiedział się, że była za mną w
ciąży i ją usunęła. Stary, to twoje dziecko, istota, która powstała z ciebie.
Zastanów się, czego chcesz i czego wymagasz od swojej kobiety. Zastanów się
przez chwilę, jak ona się czuje w tej sytuacji – skończył swój monolog i
wyszedł do łazienki. Dobrzański został sam ze swoimi myślami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz