B

wtorek, 15 kwietnia 2014

'Dziecko' II

Szybko wyciągnął z kieszeni smartfona i wybrał dobrze znany numer.
- Jesteś w firmie?
- Nie. Mam spotkanie na mieście. Później kolejne. Już dzisiaj nie wracam. A stało się coś?
- Muszę się z kimś napić – rzucił krótko
- Pokłóciłeś się z Ulką? – usłyszał po drugiej stronie zaniepokojony głos przyjaciela
- To idziesz ze mną pić, czy nie? 
- No idę, idę – westchnął przeczuwając, że w związku Dobrzańskiego nie dzieje się najlepiej - Zresztą możesz podjechać do mnie. Violka prosto po pracy jedzie na noc do rodziców. Będziemy mieć wolną chatę. Ja powinienem być koło szóstej.
- Dobra. Na razie.
Chciał jeszcze przed końcem pracy do niej iść, powiedzieć, że wróci późno, że idzie do Seby na piwo, ale jakoś nie wiedział, czy ich spotkanie w tym momencie to dobry pomysł. Ostatecznie zrezygnował. Przypuszczał, że Ulka wciąż kierując się emocjami jest na niego obrażona.

Siedziała na ławce w parku i płakała. Nawet w najgorszych snach nie przypuszczała, że może od Marka usłyszeć coś takiego, że on będzie zdolny skłaniać ją do aborcji. Sama była tą ciążą zaskoczona. Owszem, nie planowali jej, ale przecież w każdym związku prędzej czy później przychodzi czas na dziecko. Wracając do niego miała nadzieję, że za rok, dwa stworzą pełną, normalną rodzinę, w której pojawią się dzieci. Chciała mieć dziecko, a nawet dwoje dzieci. Miała nadzieję, że Marek również. Najwyraźniej się przeliczyła. Sądziła, że się zmienił, że naprawdę ją kocha. Ale on wciąż był zapatrzonym w siebie pieprzonym egoistą. Starając się choć na chwilę powstrzymać szloch wybrała numer Maćka. Odebrał po drugim sygnale.

Wkroczył do mieszkania Olszańskiego trzymając w ręku butelkę Chopina. Wciąż był podminowany, a jednocześnie to zdenerwowanie mieszało się z rozczarowaniem i goryczą. Miał żal do całego świata, że w jednej chwili zostały przekreślone wszystkie jego plany, marzenia na najbliższą przyszłość.
Nie czekając na przyjaciela, który zniknął na chwilę w kuchni w poszukiwaniu butelki soku pomarańczowego nalał sobie kieliszek i szybko go wychylił. Później kolejny i kolejny. Nim wrócił Sebastian przeźroczysty płyn palił już jego gardło.
- To powiesz mi, co się stało? – zapytał uważnie obserwując Dobrzańskiego
- Ulka jest w ciąży – powiedział przygryzając nerwowo wargę i spuszczając głowę. To krótkie zdanie brzmiało dla niego jak wyrok.
- Nie mówiłeś, że się staracie o dziecko – odparł próbując przyswoić informację, że jego kumpel, wieczny podrywacz i lekkoduch już za chwilę zostanie ojcem
- Bo się nie staraliśmy – powiedział z wyrzutem – Klasyczna wpadka - Wciąż nie potrafił pojąć, jak Ulka mogła być tak nieodpowiedzialna.
- No w każdym razie gratuluję! – z entuzjazmem zareagował Olszański, za co szybko prezes zgromił go wzrokiem
- Pogięło cię? – zapytał z nieukrywaną pretensją w głosie
- Przecież to dobra wiadomość. Jesteście razem, kochacie się, raz na zawsze pozbyłeś się z życia Pauliny, doktorek też przestał się odzywać. No może najpierw powinien być ślub, ale kto w dzisiejszych czasach zwraca na to uwagę – Dobrzański szybko opróżnił kolejny kieliszek
- To nie jest dobry moment na dziecko – pokiwał z powątpiewaniem głową
- A to niby czemu? Macie jakieś problemy?
- Stary, my raptem rok jesteśmy razem. Jesteśmy jeszcze młodzi. Powinniśmy korzystać z życia, cieszyć się sobą… - westchnął – ja naprawdę nie mam ochoty tonąć w pieluchach, kaszkach i smoczkach, znosić nieprzespanych nocy i ząbkowania. Czy każda para musi mieć dziecko?
- Ty się chyba boisz konkurencji – zaśmiał się serdecznie kadrowy, ale Dobrzański puścił jego uwagę mimo uszu i sięgnął po nową butelkę alkoholu
- Rodzicielstwo to ogromna odpowiedzialność, do której ja jeszcze nie dojrzałem. Nie wiem, może za kilka lat, ale na pewno nie teraz…
- A Ulka?
- Co Ulka? – obruszył się bezzasadnie – Ulka twierdzi, że też jest zaskoczona tą ciążą, ale ja nie mam gwarancji, że jej nie zaplanowała – powiedział lekko bełkocząc. Najwidoczniej procenty zaczęły robić swoje. Olszański był w lepszej formie. Nawet nie starał się dotrzymać brunetowi tempa.
- Nie chcesz chyba powiedzieć, że chciała cię złapać na dziecko – zaśmiał się z lekkim szyderstwem – Każda, ale nie Ulka.
- Chciała, nie chciała. Miało nie być dzieciaka, ale jest – pokiwał głową – Jest ale za chwilę nie będzie
- Co to znaczy nie będzie? – zmarszczył brwi
- No nie będzie – zapewnił przyjaciela – patrz jak to się życie układa. Nie było a będzie, będzie, ale nie będzie – zaczął tłumaczyć, ale Olszański nie bardzo wiedział, o co mu chodzi – Adaś sprawi, że znów będziemy szczęśliwą parą bez zbędnego balastu
- Jaki Adaś? – zaniepokoił się
- Mielecki. Dałem Ulce jego numer. Poczciwy Adaś pozbędzie się problemu.
- Wysłałeś Ulkę na skrobankę? – oburzył się. Miał nadzieję, że to tylko pijacki bełkot, który niewiele ma wspólnego z rzeczywistością
- Nooo
- Jesteś debilem! Jak mogłeś swojej kobiecie zaproponować zabieg?! – w głowie mu się to nie mieściło. Rzucił w stronę Dobrzańskiego koc – Idź spać, bo chyba masz już dosyć. Rano pogadamy.

- Boli główka? – zapytał z kpiną w głosie, gdy Dobrzański zaczął się przebudzać
- Umieram – mruknął
- Trzymaj – podał mu szklankę z dziwną substancją – powinno pomóc. I szoruj pod prysznic – prezes wypił duszkiem krzywiąc się jak małe dziecko na widok tranu. Ociągając się ruszył do łazienki. Gdy wrócił po piętnastu minutach Sebastian czekał na niego w kuchni z filiżanką kawy
- To, co wczoraj powiedziałeś, to prawda?
- No jest w ciąży i jest to potwierdzone – bąknął i zanurzył usta w czarnym płynie
- Chodziło mi raczej o tą wybitnie wspaniałomyślną propozycję, którą złożyłeś Ulce- obrzucił przyjaciela badawczym spojrzeniem
- O co ci chodzi? – zapytał zmęczonym głosem – Ja naprawdę nie jestem gotowy na ojcostwo
- Ale to już się stało
- Zaczynasz mówić, jak Ulka
- Bo ona ma racje. Myślisz, że szczęście można zaplanować? – stawiając to retoryczne pytanie spojrzał uważnie w oczy Marka – Czasami ono przychodzi niespodziewanie i nawet jeśli w pierwszej chwili wydaje nam się, że to katastrofa, to zaczynamy je doceniać po upływie pewnego czasu. Myślisz, że Ulka ci to kiedyś wybaczy? Czy ona planowała to dziecko, czy nie, to nie sądzę, żeby teraz spełniła twój kaprys i się go pozbyła. Zastanawiałeś się, jak będzie się czuła za dwa, trzy lata, gdy zakomunikujesz jej, że jesteś gotowy na ojcostwo? Ona wciąż tam z tyłu głowy zastanawiałaby się, jakby wyglądało jej dziecko, które usunęła. Czy byłby to chłopiec, czy dziewczynka – Marek spuścił głowę i zamyślił się – Pamiętasz, jak Violka wmawiała mi, że jest w ciąży. Pamiętasz, jak się czułem, gdy okazało się to nieprawdą? I mimo, że nie planowałem tego dziecka, że go nie chciałem, to nigdy bym jej nie wybaczył, gdybym po latach dowiedział się, że była za mną w ciąży i ją usunęła. Stary, to twoje dziecko, istota, która powstała z ciebie. Zastanów się, czego chcesz i czego wymagasz od swojej kobiety. Zastanów się przez chwilę, jak ona się czuje w tej sytuacji – skończył swój monolog i wyszedł do łazienki. Dobrzański został sam ze swoimi myślami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz