B

wtorek, 18 maja 2021

'Niebezpieczna gra' X

Wszystko było ustalone. W poniedziałkowe popołudnie grupa kilkunastu osób spotyka się na lotnisku Chopina, skąd leci do Francji. Targi miały się rozpocząć dopiero w środę, ale Ula zdecydowała, że wyruszą wcześniej by się trochę zorientować na miejscu i mieć czas na akcje ratunkowe w razie nieprzewidzianych wypadków. Mistrz cały tydzień do znudzenia opowiadał jej sytuację sprzed dziesięciu lat w Mediolanie, gdy modelki dotarły do Włoch, a ich kreacje wylądowały na lotnisku w Oslo. Udało się odzyskać stroje w ostatniej chwili, a wyjazd okazał się sukcesem tylko dzięki temu, że firma Febo&Dobrzański miała prezentować swoje stroje ostatniego dnia pobytu. Pani prezes wolała więc tym razem dmuchać na zimne.

Pracowali do późna, przygotowując niezbędne dokumenty przed wylotem. Ula początkowo miała pewne opory przed zatrzymywaniem Marka w firmie po godzinach, zwłaszcza w piątkowe popołudnie. Jednak on gorliwie ją zapewniał, że i tak nie miał na wieczór żadnych planów i tym bardziej nie może jej zostawić samej, gdy nie ma Ani. Pech chciał, że Banaszek z samego rana skręciła nogę na schodach i piątkowe przedpołudnie spędziła w poradni ortopedycznej, ostatecznie lądując w domu z dwutygodniowym zwolnieniem lekarskim.

- Podpisz jeszcze to – podsunął jej pod nos kartkę, którą bez czytania opatrzyła swoim podpisem - Nawet nie zerknęłaś – rzekł, gdy oddała mu dokument, wciąż skupiona na kolorowym prospekcie, który od kilku minut intensywnie studiowała

- Mam do ciebie zaufanie – oświadczyła, obrzucając go przelotnym spojrzeniem

- Chowam to do czarnej teczki. Tam masz komplet dokumentów dla organizatorów. Oni są bardzo skrupulatni jeśli chodzi o papierologię. Pamiętaj o tym

- Ok, dzięki. Ale przecież będziesz tam ze mną cały czas – zauważyła, przyglądając mu się uważnie

- Będę – zapewnił tonąc w jej błękitnym spojrzeniu

- Lubię, gdy jesteś. Czuję się wtedy bezpiecznie – uśmiechnęła się do niego, a on niewiele myśląc musnął ustami jej wargi.

- Przepraszam  - chrząknął, spoglądając na nią niepewnie. Zdał sobie sprawę, że przekroczył granicę, której nie powinien był.

- Ale ja się nie gniewam – rzekła z delikatnym uśmiechem i chciała coś jeszcze dodać, ale rozdzwoniła się jej komórka. Rozpoczęła rozmowę z ojcem, a on nie chcąc przeszkadzać pożegnał się niemal bezgłośnie i wyszedł.

 

 

- Lecę z wami do Paryża – zakomunikował jej w niedzielę podczas śniadania – niech ta twoja asystentka zarezerwuje dla mnie bilet

- Od kiedy zacząłeś interesować się modą? – rzuciła dopijając resztki herbaty

- Od kiedy moja żona weszła do tej branży – posłał jej ciepły uśmiech

- Kochanie, czy ty mnie zaczynasz pilnować? – obrzuciła go uważnym spojrzeniem

- A mam powód? – oparł głowę na dłoni, przyglądając się jej wyczekująco

- Mam się obrazić za to pytanie? – spoważniała, marszcząc brwi. Roześmiał się.

- Przecież się z tobą droczę. Tak poważnie to i tak miałem lecieć tylko miesiąc później. Chcę się spotkać z Miszą. Próbuje mnie namówić na jakiś nowy biznes. Miał rozkręcać nową firmę z bratem, ale ten się rozwodzi i póki co nie bardzo ma czym inwestować – zaśmiał się pod nosem - Szuka wspólnika

- Niedługo będziesz miał firmy rozsiane po całej Europie – mruknęła, przeglądając kalendarz z listą spotkań, które miała odbyć jeszcze przed wylotem

- Bez przesady. Dobrze mieć kilka źródeł dochodu, gdyby coś poszło nie tak. Poza tym Misza bardziej potrzebuje inwestora niż kogoś, kto będzie pilnował tego na miejscu. Kwestie organizacyjne w dużej mierze bierze na siebie.

- Dobrze, polecimy razem. Tylko od razu zapowiadam, że nie dam się namówić na żadne wspólne kolacje. Ja tam jadę na targi, a nie na spotkania towarzyskie z twoimi znajomymi.

- Zgoda

 

- Mogę? – zapytała, gdy we wtorkowy wieczór zeszła do hotelowej restauracji i dostrzegła Marka siedzącego przy jednym ze stolików w towarzystwie Pshemko

- Ależ oczywiście, zapraszamy – odparł Mistrz, Dobrzański bez słowa zerwał się by podsunąć jej krzesło – czekoladkę polecam – wskazał na swoją filiżankę – Mają tutaj boską. Idealną na moje nerwy

- Już ci to powtarzałem piętnastokrotnie, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik, a twoje kreacje zrobią furorę.

- Wiem, wiem, ale to trochę jak z koncertem znanego zespołu. Wychodzą na scenę tysięczny raz, ale trema jest

- Odrobina emocji jest mobilizująca, ale co za dużo to nie zdrowo – wtrąciła

- A gdzie twój mąż? – zapytał w obawie, że Rosjanin za chwilę do nich dołączy. Od momentu pojawienia się na lotnisku czuł się obserwowany. Nikołaj traktował go z uprzejmością ale i wyczuwalnym dystansem.

- Pojechał na kolację z znajomymi

- A Urszula nie lubi jego znajomych – oświadczył projektant robiąc przy tym śmieszną minę.

- Nie – roześmiała się – Są całkiem sympatyczni, choć prawdę mówiąc słabo ich znam. To bardziej miała być kolacja biznesowa. A w takich wybitnie nie lubię uczestniczyć. Poza tym ja tu przyjechałam w swojej sprawie i niekoniecznie mam ochotę angażować się w interesy mojego męża. Zamówiliście już? – zręcznie zmieniła temat, bo była przekonana, że Pshemko będzie drążył temat

- Ja tylko czekoladkę. Nie jadam po osiemnastej. Ale wy się posilcie, żebyście byli pełni energii przed jutrzejszym debiutem. Zresztą ja już uciekam. Zostawiam cię Marku w najlepszych rękach, a ja idę pomedytować. Wyciszę się to będę lepiej spał. A jak będę dobrze spał, to będę jutro w dobrym humorze. Miłego wieczoru – i tyle go widzieli. Złożyli zamówienie i w oczekiwaniu na dania Dobrzański rozpoczął temat, który siedział mu w głowie od piątkowego wieczoru

- Przepraszam za tamto w piątek. Nie powinienem był

- Żałujesz czy masz po prostu wyrzuty sumienia, że pocałowałeś zamężną kobietę? – oparła podbródek na dłoni i przyjrzała mu się wyczekująco. W jej oczach widział, że nie jest zła. Może nawet była lekko rozbawiona

- Nigdy nie żałuję, gdy całuję piękną kobietę. Długo jesteście razem?

- Od studiów. Mikołaj ma matkę z Polski. Poznaliśmy się na SGH. Oboje studiowaliśmy zarządzanie, jest rok starszy. Poznaliśmy się tak naprawdę, jak ja byłam na trzecim a on na czwartym roku. To był bardzo trudny dla mnie czas. Zmarła moja mama, ojciec mocno podupadł na zdrowiu. Miałam w Mikołaju duże wsparcie i tak od przyjaźni przeszliśmy do związku.

- Wyjechałaś za nim do Rosji – stwierdził

- Nie od razu. Najpierw miałam takie poczucie, że nie mogę zostawić ojca samego, ale już po kilku miesiącach dotarło do nas, że związek na odległość nie przetrwa.

- Teraz też częściowo żyjecie na odległość

- Teraz to jesteśmy już parę lat po ślubie. To trochę inaczej niż młody, niesformalizowany związek. Poza tym mnie zaczęło brakować Polski i ojciec wymaga coraz więcej uwagi. On ma tam biznesy. Tak musieliśmy poukładać nasze życie, żeby pogodzić nasze obowiązki. Po kilku latach życie na odległość ma też swoje plusy

- Jakie? – zaciekawił się

- Można od siebie odpocząć

 

Zarówno kreacje Pshemko, jak i powrót ‘Dobrzański Fashion’ na rynek wzbudziło duże zainteresowanie publiczności i mediów. Wszyscy mówili o firmie, a projekty mistrza zbierały same pozytywne recenzje. Ula i boku Marka poznawała najważniejsze osoby w Europie z branży fashion.  Pani prezes była naprawdę dumna, a Nikołaj kiwał tylko głową z uznaniem, czytając następnego dnia przy śniadaniu recenzje, które zaczęły pojawiać się w sieci.

16 komentarzy:

  1. Juz nie moglam sie doczekać kolejnego rozdziału, super, że jest :)
    Zaczyna sie robic coraz bardziej ciekawie. Czyzby Marek sie zakochal? Ula jak widać postanowila troche odpocząć od męża. Ciekawi mnie dalszy rozwoj wypadkow. A Mistrz oczywiście w swoim zywiole :) Czekam na ciag dalszy :)
    Pozdrawiam serdeczennie
    Magda M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek jest mężczyzną podatnym na urok, jaki roztacza wokół siebie Ula ;)
      pozdrowienia

      Usuń
  2. Czekam na kolejny rozdział i doczekałam się :) zaczyna sie cos dziac miedzy UiM :) czyżby Mareczek sie zakochal:) Pshemko w swoim zywiole super:) czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No no no, coś się zadziało i Uli nawet to nie przeszkadza. Więcej, więcej. Kiedy pojawi się kolejna notka?
    Pozdrawiam,
    Moli

    OdpowiedzUsuń
  4. Marek zaczyna już działać ale widać że Uli to nie przeszkadza. Tylko ten jej mąż niech lepiej nie jeździ z nią wszędzie i jej tak nie pilnuje, myślałam że w Paryżu coś się więcej zadzieje ale jak pojechał tam Mikołaj to nie było na to szansy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaa, już nie mogłam się doczekać!
    Wydaje mi się że Ula nie kochała Nikołaja (czy jak on tam ma), ożeniła się z nim tak, bo był przyjacielem, wsparciem itp. No a pomiędzy Ulą a Markiem coś się dzieje. Czekam na kolejny rozdział ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mikołaj to spolszczony Nikolaj ;) pozdrawiam

      Usuń
  6. No i stało się. Mareczek już wkręcił się w Ulkę. Trafiony zatopiony, jak mówią. Ulce to jego zainteresowanie też chyba nie za bardzo przeszkadza, bo nie zareagowała na jego zachowanie kategorycznie. No cóż, może i ona też coś do niego czuje, ale nie może nic zrobić, bo w końcu jest przecież mężatką. A Nikołaj obserwuje ich relację z daleka, czując już zapewne rywala. Czekam z niecierpliwością na następną część. Zuzka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulka ma z pewnością do Marka lekką słabość. Od początku wzbudzał w niej pozytywne emocje. dzięki za komentarz. pozdrawiam

      Usuń
  7. Jak wspaniale, nowy rozdział. Lekki i przyjemny! Mam nadzieję, że następny już niedługo. Cudownie się Ciebie czyta!

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś nam się tu zaczyna dziać, choć mam wrażenie, że Ula troszkę kokietuje nam Mareczka, a ten z kolei jest odrobinę zmieszany całą sytuacją. Chociaż raz jest odwrotnie, że to ona jego, a nie on ją :D Ciekawie to zabrzmiało :D
    Rozdział jak zwykle ciekawy, stanowiący wspaniałą przerwę od nauki.
    Czekam z niecierpliwością na dalsze części.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci dużo weny, Amicus!
    Częstuj nas nią, jak tylko możesz ;*
    Zuz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki! :) pozdrawiam i zapraszam na kolejną część na koniec miesiąca :)

      Usuń