Kolejna, nieco dłuższa część po moim urlopie - w okolicach 12 lipca.
Krążył wściekły po swoim
gabinecie. Tak zastał go Sebastian.
- Siema – Olszański rzucił od
progu. Nie doczekał się odpowiedzi. Przez chwilę przyglądał się brunetowi w
milczeniu – A co ty taki wściekły? – zainteresował się
- Ulka się wyprowadziła –
oświadczył, rozkładając ręce
- A dlaczego? – rozsiadł się w
fotelu przeczuwając, że będzie to temat na dłuższą pogawędkę
- Bo widziała mnie gdzieś z
Iloną. Miała być u ojca, ale niespodziewanie wróciła. Jak przyjechałem do domu
zastałem jakiś świstek papieru w formie liściku i pustą szafę. Nawet nie
miałem, jak się tłumaczyć. A babka mnie naciska, żebyśmy razem przyszli na
kolację, obiad, podwieczorek i spacer o zachodzie słońca – wyliczał wyraźnie
skrzywiony
- Uuuuuu – zaśmiał się – No to
grubo. A może da się jakoś ugłaskać? Odczekaj ze dwa dni, przejdzie jej.
- Zapomnij – mruknął – Nie chce
ze mną gadać. Zerwała umowę. Chociaż w jej mniemaniu to ja ją zerwałem
- No jakby nie patrzeć, to ma
rację – podniósł ręce w obronnym geście, gdy przyjaciel spiorunował go wzrokiem
– Trzeba było się nie godzić na ten idiotyczny warunek
- Nie miałem wyjścia – wysyczał
- No to trzeba było trzymać ręce
przy sobie – uśmiechnął się pod nosem
- Taaa? – spojrzał na niego
prowokująco - Ciekawe czy ty byś wytrzymał bez seksu przez rok. Na dodatek pod
jednym dachem z atrakcyjną dziewczyną
- Aaaaa , a więc to o to chodzi –
wyszczerzył się – Boli cię, że jeszcze jej nie zaliczyłeś
- Nie łap mnie za słówka –
wycedził – Jestem w czarnej dupie. Czas ucieka, babka nie dopuści. Rodzina jest
Ulką zachwycona i nie ma opcji, żebym im teraz oświadczył, że się rozstaliśmy i
żebym za miesiąc przedstawił im nową dziewczynę, która przypadnie im do gustu. Obawiam
się, że każda kolejna w zestawieniu z Ulką będzie wypadała słabo. Nie wkluczam,
że znalazłbym taką, która podbiłaby ich serca, ale na to trzeba miesięcy. A ja
cały czas słyszę tik, tak, tik, tak – wykonywał śmieszne ruchy głową
- No to stary nie masz wyjścia.
Musisz się kajać i dogadać z Ulką
- Już czuję ten zapach pieniędzy
przechodzących mi koło nosa – bąknął wyraźnie niezadowolony
Po raz drugi tego dnia wszedł do
pokoju, który zajmowała
- Pogadamy?
- A tobie się płyta zacięła? –
zapytała obrzucając go zniesmaczonym spojrzeniem. Idąc tu wiedział, że łatwo nie
będzie i że Cieplak będzie mu utrudniać, niż pomagać, ale musiał spróbować –
Taka bawimy się w niekończącą się historię?
- Chcę pogadać i dojść do
porozumienia – rzekł spokojnym tonem, chociaż wiele on go kosztował w obecnej
sytuacji
- Tylko widzisz…. Ja nie bardzo
chcę. To nie jest dla mnie priorytet – uśmiechnęła się sztucznie i wróciła do
zliczania kolejnych pozycji na kalkulatorze
- Daj mi szansę. Bardzo mi zależy
na tym, żebyśmy się dogadali. Przepraszam, że nie dotrzymałem warunków umowy.
Miałaś prawo się zdenerwować i masz prawo mieć żal, bo w końcu na coś się
umówiliśmy.
- Na przykład na to, że nie
będziesz ze mnie robił pośmiewiska na pół Polski, skoro mimochodem stałam się
bohaterką szmatławców, którymi do tej pory wypychałam sobie na lato buty zimowe
- To prawda – pokiwał głową -
Zachowałem się nieodpowiedzialnie
- Jesteś już dużym chłopcem i
doskonale wiedziałeś na co się decydujesz. Nie zmuszałam cię do podpisania tej
umowy. Oboje przyjęliśmy pewne warunki. Ja starałam się z niej wywiązywać. Dla
ciebie papier to jedno, a to, co robisz, to drugie
- Przepraszam – rzekł szczerze –
Będzie to marne wytłumaczenie, jeśli powiem, że jestem podatny na kobiece
wdzięki. A kiedy zobaczyłem cię w tym ręczniku… – mruknął cicho, jakby bardziej
do siebie. Zaskoczył ją. I ku rozczarowaniu nie dokończył zdania milknąc nagle.
- Aha – rzuciła z kpiną próbując
szybko odzyskać rezon – czyli to, że bzykasz na boku panienki to jest moja wina
– bardziej stwierdziła, niż zapytała
- Nie – mruknął – Po prostu…. –
nie dała mu dokończyć
- Doprawdy wzruszyła mnie twoja
historia. Ale jeśli masz problem z popędem, to może czas się udać do
specjalisty. Albo nie wiem, zacznij łykać brom. Jedni się faszerują błękitnymi
drażetkami, żeby konar zapłonął, a ty powinieneś próbować go wygasić, bo pali
się zbyt wielkim płomieniem – westchnął ciężko i postanowił przejść do sedna
- Posłuchaj, nie będę ukrywać, że
bardzo mi zależy na tym, byśmy kontynuowali umowę. Dobrze wiesz, że potrzebuję
tych pieniędzy. Chciałbym, żebyś wróciła na Sadybę i żebyśmy za półtora
miesiąca ogłosili nasze zaręczyny
- Chce pół miliona – oświadczyła,
spoglądają mu bezczelnie w oczy. Słysząc tę kwotę aż się zakrztusił własną
śliną
- Słucham? – bąknął - Obiecuję
ci, że ta sytuacja się nie powtórzy, że nie będę kręcić i będę dotrzymywał warunków
umowy. Umowy, którą już podpisaliśmy – zaznaczył
- I której ty nie przestrzegałeś.
Twoje słowa i papier są niewiele warte. Pół miliona. Najbardziej lubisz
pieniądze. I można cię zmobilizować tylko tym.
- Trzysta tysięcy – postanowił negocjować
- Czterysta. A jeśli ta sytuacja
się powtórzy w przyszłości nie omieszkam poinformować twojej rodziny o powodach
naszego ‘rozstania’ – przy ostatnim wyrazie wykonała powietrzny cudzysłów
- Kobieta bez serca – mruknął pod
nosem i wyciągnął w jej kierunku dłoń, którą uścisnęła – Mam nadzieję, że
wrócisz jeszcze dziś. Na jutro umówię nas na kolację z babką. Nie może się
ciebie doczekać. Powiedziałem jej, że przez kilka dni opiekujesz się chorym
ojcem
- Ach ta miłość do pieniędzy –
pokręciła głową
- Twoja, czy moja? – zagadnął
zaczepnie. W głębi duszy cieszył się, że doszli do porozumienia. Szkoda mu było
tych kilkuset tysięcy, ale w ogólnym rachunku zysków i strat i tak wychodził na
plus
- Twoja. Ja po prostu za ich
pośrednictwem staram sobie kupić trochę szacunku – spuścił wzrok