Chodził po firmie niczym
chmura gradowa. Sebastian po kilku dniach jego humorów próbował go nakłonić by został
w domu i nie wprowadzał nerwowej atmosfery w biurze. Swoim pochmurnym obliczem,
spojrzeniem ciskającym piorunami i złośliwymi odzywkami wpływał źle na zespół i
klientów. Jednak on usilnie przychodził, chcąc choć na kilka godzin wyrwać się
z pustego domu i zająć myśli czymś innym niż Ulka, jej wyjazd i zbliżający się
rozwód. Jeszcze na domiar złego znów przyjechała babka i codziennie wydzwaniała
z zaproszeniem na herbatkę. Raz nawet je przyjął, by wyjść po dwóch
kwadransach. Babka z wypadku zrobiła rodzinną tragedię, niemal jakby pijany
kierowca zabił jej córkę. Ten śmiertelny wypadek okazał się tematem numer jeden
w jej licznych rozmowach z niemieckimi przyjaciółkami. I choć zamożne seniorki
nie znały szczegółów zdarzenia, zupełnie im to nie przeszkadzało, by prowadzić
wielogodzinne dyskusje. Na domiar złego Brzeska wciąż ciosała kołki na głowie
Marka, że jest naprawdę kiepskim partnerem, bo w takich chwilach miejsce męża
jest obok żony. Nie musiała tego mówić. On to wiedział, ale to przecież Ula
zdecydowała, ona go tam nie chciała.
Irytację Marka potęgował
fakt, że wyjazd Ulki się przeciągał. Gdy rozmawiali tuż po jej wylocie, miała
zostać w Kanadzie trzy tygodnie i wrócić by sfinalizować transakcję zakupu
mieszkania.
- Jak to zostajesz jeszcze
trzy tygodnie? – wyraźnie się wzburzył – Przecież miałaś już bilet na środę! -
przypomniał
- Udało mi się przebukować
na ostatni dzień kwietnia – wyjaśniła spokojnie. Wybitnie nie miała ochoty na
kłótnię
- W czwartek miałaś
podpisywać umowę – zauważył przytomnie. Miał nadzieję, że kupno mieszkania
ściągnie ją z powrotem do kraju
- Odwołałam. Spokojnie, gdy
wrócę nie będę ci siedziała na głowie – dałby sobie rękę uciąć, że w tym
momencie wywróciła oczami - Wynajmę coś na szybko. Zdaję sobie sprawę, że przez
ten czas mogą zajść zmiany w twoim życiu i możesz potrzebować swobody
- O czym ty mówisz? Jakiej
swobody? – zapytał z mieszaniną irytacji i zrezygnowania. Czy jej się naprawdę
wydawało, że pod jej nieobecność sprowadza na Sadybę tabuny kochanek? – To nie
o to chodzi – westchnął i chciał kontynuować, ale weszła mu w słowo
- Trudno, jak Zimiński
znajdzie innego kupca przez te kilka tygodni, to poszukam czegoś innego.
- Przecież ty tu masz firmę
- W dupie mam firmę –
zaczynał ją wyprowadzać z równowagi tą głupią gadką – Kochałeś kiedyś kogoś? –
to pytanie retoryczne zabrzmiało, jak oskarżenie - Mój brat jest w kompletnej
rozsypce. Ledwie dwa tygodnie temu pochował narzeczoną i teraz co? Mam go tu
zostawić samego? Serio?
- Może powinnaś przywieźć go
do Polski? – próbował nieco łagodzić - Zmiana otoczenia dobrze by mu zrobiła.
Spędziłby trochę czasu w rodzinnym domu, może szybciej odzyskałby równowagę
- Myślałam o tym –
westchnęła ciężko – Nawet zaczęłam ten temat, ale Jasiek nawet nie chce o tym
słyszeć. Codziennie chodzi na jej grób. A poza tym w gruncie rzeczy powrót do
kraju przekreśliłby długie miesiące jego wysiłku. Staram się go namówić, by
chociaż spróbował podejść do egzaminów. Ma jeszcze pięć tygodni. Mam nadzieję,
że do tego czasu się trochę pozbiera.
- Jasne – mruknął, wyraźnie
niezadowolony z faktu, że jej wcześniejszy powrót będzie niemożliwy.
- A wracając do firmy to
całkiem dobrze funkcjonuje pod moją nieobecność. Zresztą wszystkiego pilnuję na
bieżąco. Renata trzyma rękę na pulsie. Julia też jest solidna.
- Tylko, że Renata pracuje
dla ciebie niecałe pół roku – zauważył – A Julia ledwie kwartał, nie
wspominając o tym, że przyjęłaś ją bez doświadczenia. My zaczynamy mieć
zaległości w papierach
- A więc to o to chodzi –
westchnęła, zdając sobie sprawę, że ta troska bynajmniej nie jest o jej firmę,
ale o jego interesy
- Nie – przyznał szczerze –
My sobie poradzimy. Po prostu się martwię, czy będziesz miała do czego wracać.
Czy twoja wieloletnia praca i wyrobiona marka na rynku, nie zostanie
zaprzepaszczona w jednej chwili. Martwię się, czy one ze wszystkim sobie
poradzą. Czy są na czas, czy ogarniają. Sprawdzały się, gdy byłaś na miejscu i
miały kontrolę. Teraz nie możesz mieć gwarancji, jak to wygląda
- Może masz rację. A mógłbyś
któregoś dnia tam podjechać i sprawdzić, czy wszystko jest w porządku? –
zapytała nieśmiało. Rzadko zaglądał do jej biura, wszystkim zajmowała się
zawsze sama.
- Oczywiście! – rzekł z
wyraźnym entuzjazmem - Zawsze możesz na mnie liczyć – zapewnił
- Dzięki.
W jedno z kwietniowych,
sobotnich popołudni nieoczekiwanie w jego drzwiach stanęła Brzeska.
- Witaj babciu – rzekł
wyraźnie zaskoczony i wpuścił staruszkę do środka. Nawet nie próbował ukrywać,
że ta niespodziewana wizyta choć w minimalnym stopniu sprawia mu radość – Nie
dzwoniłaś, że przyjedziesz – nie zabrzmiało to zbyt sympatycznie, ale
kompletnie się tym nie przejmował.
- Bo znalazłbyś wykręt,
prawda? – spojrzała na niego wymownie – Pojawiłoby się piętnaście powodów, dla
których nie będzie cię w domu. Doskonale wiem, że nie jesteś tak zajęty, tylko
po prostu unikasz wizyt w domu. Herbaty bym się napiła. Najlepiej zielonej –
rozsiadła się wygodnie na sofie i z zainteresowaniem rozejrzała się po wnętrzu
- Jestem zajęty. Mam dużo
pracy. W firmie mam harmider, więc czasami potrzebuję posiedzieć pół dnia sam w
domu, żeby odpocząć – mruknął i zniknął w kuchni. Tę krótką chwilę poświęcił
nie tylko na przygotowanie napoju, co przede wszystkim na próbę analizy, o co
może chodzić babce i po co złożyła mu wizytę. Postawił filiżankę i usiadł
naprzeciwko, szykując się na przesłuchanie.
- Co się dzieje między tobą
a Ulą? – świdrowała go wzrokiem niczym średniowieczna czarownica
- A co ma się dziać? –
wzruszył ramionami – Przecież wiesz, że pojechała do brata
- I jej wizyta zdecydowanie
za długo się przeciąga. Pokłóciliście się? – nie, to nie brzmiało w kategoriach
pytania. Zdecydowanie to było stwierdzenie.
- Nie – zaśmiał się pod
nosem – Janek jest w kiepskim stanie psychicznym. To była jego pierwsza dziewczyna,
pod koniec przyszłego roku mieli brać ślub. Nie mają tam żadnej rodziny.
Chłopak ma depresję. Ula boi się go zostawić samego. A nie może go przywieźć do
Polski, bo ma tam pewne zobowiązania - wyjaśnił
- To dlaczego nie poleciałeś
z nią? – zapytała oskarżycielsko. To było trafne pytanie. I o ile na samym
początku nie chciała by z nią leciał, co przecież mógł jechać do niej na kilka
dni. Wiele razy się nad tym zastanawiał, żeby wsiąść w samolot i po niespełna
dziesięciu godzinach ją zobaczyć. Spędziliby razem trzy, cztery dni i wyjaśnili
wszystko między sobą. Powstrzymywało go przeczucie, że z pewnością nie byłaby
zachwycona. To nie był ten czas i miejsce. Załamany Cieplak i oni rozmawiający
o uczuciach.
- Tłumaczyłem ci już, że mam
tutaj firmę. Zatrudniam ludzi, za których jestem odpowiedzialny. Po drugie
doglądam też firmy Ulki. Uznaliśmy, że najlepiej będzie, jak ona poleci, a ja
zostanę w Warszawie. Zresztą za kilka dni będzie wreszcie w domu – ta myśl
wywołała lekki uśmiech na jego twarzy. Cieszył się z jej powrotu, tęsknił. I
martwił się tylko o jedno, co czuje jego żona.
- I zastanie starego męża w
kapciach – obrzuciła go krytycznym spojrzeniem – Strasznie się zapuściłeś – babka
uwielbiała być bezpośrednia w kwestii dowalania mu. Fakt, że w powyciąganym
dresie nie wyglądał zbyt atrakcyjnie. Do tego lekko przydługie włosy zaczesane
do tyłu dodawały mu kilku lat. Ale to nie oznaczało, że taki niechlujny jest na
co dzień. W stroju domowym miał się czuć przede wszystkim komfortowo. Poza tym
nie miał się komu podobać – Przytyłeś – staruszka sugestywnie spojrzała na jego
niewielką oponkę rysującą się pod koszulką. W ostatnim czasie rzeczywiście na
siłownię było mu nie po drodze. A i wypady z Mateuszem na basen przestały być
regularne, bo chłopak zajęty był randkowaniem z dwoma dziewczynami jednocześnie
i musiał się nieźle nagimnastykować, by jedna nie dowiedziała się o drugiej.
Dobrzański w ostatnich tygodniach rzeczywiście przestał się dopinać w
niektórych spodniach, a powodem tego był nie tylko brak sportu i spalanych
kalorii, ale również niezbyt zdrowa dieta. Nie chciało mu się gotować, więc
żywił się w popularnych fast foodach – I mógłbyś się wreszcie ogolić
- Ula akurat lubi mój zarost
– spojrzał na nią poirytowany. Z pewnością uwagi babki nie wypływały na poprawę
jego samopoczucia i wzrost ego. Nie po
raz pierwszy.
- Tyle, że do tej pory
nosiłeś dwudniowy, który może i dodawał ci trochę uroku. A teraz masz mało
estetyczną brodę, która o zgrozo jest w połowie siwa. Już dawno ci mówiłam, że się postarzałeś –
gwałtownie wypuścił powietrze. Czy jej naprawdę frajdę sprawiało dokuczanie mu?
– Masz cudowną żonę
-Wiem – wtrącił
- I dobrze byłoby, żebyś przyzwoicie
wyglądał. Mężczyzna nie powinien być wymuskany, ale musi być zadbany. A ty masz
pewne zaległości w tej kwestii – postanowił się nie odzywać, mając nadzieję, że
babka zakończy tę dyskusję. Nie chciał się z nią pokłócić i wystawić za drzwi,
więc milczenie było najlepszym rozwiązaniem – Ula jest wyjątkowa i dokonałeś
naprawdę trafnego wyboru. Chyba pierwszy raz w życiu – podkreśliła dobitnie –
Te twoje wcześniejsze partnerki – rzekła z przekąsem, kręcąc głową z wyraźną
niechęcią – Ula ich nie przypomina w najmniejszym stopniu. Obie z Heleną
byłyśmy zaskoczone. I muszę ci się przyznać, że na początku nie wierzyłam w to
wasze małżeństwo. Sądziłam, że gdy tylko otrzymasz pieniądze rozstaniecie się,
a ty wrócisz do dawnego życia – to wszystko, co usłyszał, zaskoczyło go. Nigdy
nie rozmawiał z babką w ten sposób. Generalnie w ogóle mało ze sobą rozmawiali.
Nigdy przedtem nie usłyszał od niej czegoś takiego. To był ten moment, gdy
powinien jej powiedzieć, że rozwód będzie za dwa tygodnie, że papiery leżą już
w sądzie. Ale nie zrobił tego. Uparcie milczał wpatrując się w jej bladą twarz,
pokrytą licznymi zmarszczkami. To był również ten moment, w którym i on
powinien się zdobyć na szczerość. Powinien się przyznać, że małżeństwo z Ulą
było jego genialnym planem, a wybór kandydatki bardzo przemyślaną decyzją.
Szczerość za szczerość. Może to powinna być taka ‘godzina prawdy’? Może Ula
miała rację i Genowefa Brzeska nie była taka zła? Może udałoby im się stworzyć
jeszcze fajną relację wnuk-babka? Zamiast opowieści o strategii na zdobycie
upragnionych pieniędzy i informacji o zbliżającym się rozwodzie, z jego ust
padło tylko krótkie stwierdzenie
- Zmieniłem się