Życzę Wam udanych Świąt! Spędźcie je tak, jak lubicie! ;)
- Tak w ogóle to chciałem ci
podziękować – zaczął rozmowę, gdy o zachodzie słońca siedzieli w prywatnym
jacuzzi, usytuowanym na tarasie ich domku. Drugi dzień spędzili niemal cały na
plaży. Dopiero wieczorem zdecydowali się na krótki spacer po kurorcie – za
ślub, ale przede wszystkim za to, jak fajnie dogadujesz się z moją rodziną.
Dziękuję ci, że z wielka klasą i cierpliwością znosisz wszystkie dziwaczne pomysły
mojej babki – wywrócił oczami na wspomnienie staruszki – I że mimo różnych
niesnasek między nami jesteś bardzo wiarygodna. Wiem, że odgrywanie roli mojej
żony nie jest dla ciebie łatwe. I chciałem cię przeprosić. Zdaję sobie sprawę,
że w pewnym momencie zacząłem traktować cię instrumentalnie. Kompletnie na to
nie zasługujesz – pokiwała głową, nie bardzo wiedząc, co mogłabym mu w tej
sytuacji odpowiedzieć. Nie zamierzała zaprzeczać i mówić czegoś wbrew sobie
tylko po to, by poprawić mu samopoczucie. Nie chciała również rozpoczynać
dyskusji, która z pewnością zakończyłaby się wzajemnymi docinkami. Dziś znów
było między nimi całkiem miło i zależało jej, żeby ta atmosfera utrzymała się
jak najdłużej, a już na pewno do ich powrotu do Polski. Dziś znów zaczęli
prowadzić pewnego rodzaju grę, której motywem przewodnim było ekscytujące
napięcie – Nie mówię tego, żeby zyskać w twoich oczach. Po prostu zdałem sobie
sprawę, że rzeczywiście masz rację. Zachowywałem się jak palant.
- Cóż za samokrytyka – nie potrafiła
pozbyć się tej odrobiny złośliwości
- Szczera i przemyślana –
upił łyk szampana, dając sobie tym samym chwilę na pozbieranie myśli.
Przyglądała mu się uważnie, zastanawiając się, czy to kolejna maska. Jeszcze
kilka godzin temu to on nie spuszczał z niej wzroku na plaży, teraz to ona
świdrowała go wzrokiem – Nie ukrywam, że chciałabym się jeszcze kiedyś z tobą
kochać, ale skoro ty nie chcesz, to nie zamierzam cię do niczego zmuszać –
oświadczył. Sprawdzał ją? Prowokował? Czy postanowił dać jej przestrzeń i nie
wymuszać na niej decyzji? A może wyczuł, że to ona znów zaczęła prowokować jego,
wysyłać sygnały? To zaproszenie do jacuzzi było chytrym planem, czy
spontanicznym pomysłem?
- Kto ci powiedział, że nie
chcę? – zapytała ze stoickim spokojem, wpatrując się w jego oczy, w których
malowało się zaskoczenie.
- Przecież uciekasz przede
mną, przywołujesz do porządku za każdym razem, gdy chcę się do ciebie zbliżyć.
Miałem wrażenie, że żałujesz tamtej nocy
- Trzymałam cię na dystans,
bo mnie wkurzałeś – oświadczyła poważnym tonem
- A teraz też cię wkurzam? –zapytał
z tajemniczym uśmieszkiem
- Nie. Od kilku dni jesteś
całkiem znośny – mówiła z udawaną niechęcią i lekceważeniem – Aż jestem
zadziwiona
- A coś byś zrobiła, gdybym
cię teraz pocałował? – zapytał uwodzicielskim głosem. Jacuzzi było z pewnością
miejscem, które sprzyjało bliskości.
- Nie wiem. Spróbuj – prowokująco
spojrzała mu w oczy. Drugiej zachęty nie potrzebował. Przysunął się bliżej niej
i zaatakował wargi. Nie był to pocałunek czuły, delikatny niczym muśnięcie
motyla. Był głęboki, zachłanny, przepełniony pożądaniem. Zwinnym ruchem
posadził ją sobie na kolanach i łapczywie pieścił jej usta.
- Nasz układ nigdy nie
będzie elementem umowy – mówiła, gdy zeszedł z pocałunkami na jej szyję i
dekolt. Nim się spostrzegła, sprytnie pozbył się górnej części jej bikini.
- Yhym – mruknął, kontynuując
pieszczoty. Pod powierzchnią wody jego dłonie sunęły po biodrach i pośladkach,
ugniatając je lekko.
- Nigdy nie będę dziewczyną
na każde twoje skinienie, spełniającą twoje zachcianki. Nie będę twoją zabawką.
Rozumiesz? – starała się ustalić te kwestie, nim do czegokolwiek dojdzie.
Dobrzański wymruczał coś na kształt zgody, potwierdzenia, że jej słowa do niego
dotarły. Tak naprawdę doskonale zdawała sobie sprawę, że w tym momencie
skupiony na rosnącym pożądaniu, zgodziłby się na wszystko. Gdyby mu podsunęła
umowę, w której zobowiązuje się do sprzedaży swojej firmy za symboliczne pięć
złotych, podpisałby bez mrugnięcia okiem. Zdecydowanie miał ochotę na
kontynuację tych miłosnych igraszek w wannie wypełnionej bąbelkami. Poddawała
się jego pieszczotom do momentu, aż poczuła, że próbuje pozbyć się jej majtek.
Wtedy nastąpiło otrzeźwienie i brutalne zakończenie tej gry wstępnej.
Momentalnie zeskoczyła z jego kolan, wywołując kompletną dezorientację bruneta.
Oddychał krótkim, urywanym oddechem, próbując skupić rozbiegany wzrok na niej i
najwyraźniej włączyć myślenie.
- My już zdaje się
rozmawialiśmy na temat zabezpieczenia – spojrzała na niego wymownie i nie
czekając na odpowiedź zniknęła we wnętrzu domku. W głębi duszy miała przyznać,
że miała niebywałą ochotę na kontynuację tej miłosnej gry, ale mimo wszystko
musiała zachować resztki rozsądku. Umowa dobiegnie końca za kilka miesięcy, a
tym samym ich układ, a konsekwencje w postaci małego człowieka tylko
komplikowałyby i tak już pogmatwaną relację. Wiedziała jednak, że tylko
rozbudziła w Marku apetyt i szybko będzie dążył do kolejnego zbliżenia. Nie
myliła się.
Miażdżąc co chwilę jej wargi
i dysząc wprost do ucha, intensywnie pracował biodrami. Powoli dochodzili,
oznajmiając światu orgazm numer dwa przeciągłym jękiem. Tak w zasadzie tego wieczoru
osiągnęła szczyt trzykrotnie. Pierwszy raz, nim Marek zdążył się pozbyć jeszcze
swoich bokserek. Pieścił ją ustami i opuszkami palców tak intensywnie i
umiejętnie, iż sama była zaskoczona, że potrafi dojść tak szybko i mocno. Obserwując
jej szczytowanie był z siebie wyraźnie zadowolony.
Ciężko dysząc opadł na
poduszkę obok. Patrzył na nią, szczerząc się szeroko, ukazując przy tym swoje
dołeczki w pełnej krasie.
- Mam nadzieję, że tym razem
nie jesteś zawiedziona – stwierdził, podpierając głowę na ramieniu – Spełniłem twoje
oczekiwania? – posłał jej cwaniacki uśmiech.
- Uuuu, widzę, że strasznie
cię to ubodło – zaśmiała się złośliwie – Moje słowa śnią ci się po nocach?
Jeszcze będziesz miał traumę – udała przerażenie
- Tym razem nie dasz rady
skłamać, że nie było ci ze mną dobrze
- Zaraz wybiegniesz przed
domek i zaczniesz krzyczeć ‘ktoś widział moje ego’?. Ja widziałam, jechało na
rowerze – przypomniała sobie zasłyszany cytat, który świetnie pasował do tego przekonanego
o swojej wyjątkowości faceta. Wywrócił oczami.
- Potrafimy się świetnie
dopasować nie tylko na herbatce u mojej matki, ale również w łóżku – mruknął,
układając się wygodniej i przygotowując do snu
- Uważaj, bo jeszcze się
zakochasz - zadrwiła
- Chciałabyś – sama nie
wiedziała, czy brzmiało to jak stwierdzenie, czy bardziej jak pytanie
- Absolutnie – zaśmiała się –
Owszem, od kilku dni mniej mnie denerwujesz, ale wciąż uważam, że masz paskudny
charakter – oświadczyła – Jesteś ogromnym egoistą, egocentrykiem, zakochanym w
sobie paniczem – wyliczała i z pewnością ciągnęłaby dalej, gdyby jej nie
przerwał
- No bez przesady! –
obruszył się
- Już dzisiaj była odrobina
samokrytyki, ale warto byłoby podążać tą drogą – rzekła lekko rozbawiona,
starając się zachowywać poważny ton – Musisz dostrzegać potrzeby kobiety. Mówię
to w trosce o twoją przyszłość.
- Dziś bardzo skupiłem się na
twoich potrzebach – spojrzał na nią wymownie.
- Nie mówię tylko o seksie –
wywróciła oczami – Ale o całokształcie. Może kiedyś spotkasz taką, z którą
będziesz chciał być naprawdę, a nie tylko na niby, żeby zgarnąć pieniądze babci
– przysłuchiwał jej się z uwagą - Może spotkasz taką, w której się wreszcie
zakochasz i wtedy musisz robić wszystko, żeby jej nie stracić. To taka darmowa
lekcja na przyszłość. Może kiedyś twoja przyszła żona będzie mi za to
wdzięczna.
- Powiem jej, że to dzięki
mojej byłej żonie – szepnął
- Tylko błagam, nie każ mi
się z nią przyjaźnić – oboje się głośno zaśmiali.
Egzotyczny urlop szybko
minął i nim się spostrzegli siedzieli w samolocie lecącym w kierunku Warszawy.
Ula przeglądała kalendarz, przypominając sobie o wszystkich zobowiązaniach,
które czekały na nią w najbliższym czasie. Do pracy wracała ledwie na dwa dni,
by znów wyjechać na króciutki urlop. Jeszcze podczas pobytu na Dominikanie
zadzwoniła do Marka Genia, informując ich, że z pewnością mieli okazję się sobą
nacieszyć, więc zamierza im towarzyszyć podczas weekendu na Mazurach.
Najwyraźniej zżerała ją ciekawość i nie wyobrażała sobie, żeby miała czekać na
relację z ich podróży poślubnej kolejny tydzień. Oboje byli niezadowoleni i
żałowali, że nie wybrali się tam przed ślubem.
- Wychodzi na to, że w marcu
będziesz mógł złożyć pozew o rozwód – powiedziała, analizując kalendarz w swoim
smartphonie
-Chyba tak – mruknął zaskoczony
tematem, który rozpoczęła – A czemu pytasz?
- Gdy Jasiek był w Polsce ustaliliśmy,
że polecę do niego wiosną na krótki urlop. Nigdy jeszcze nie byłam w Kanadzie.
Zastanawiam się, jak to wszystko zaplanować, żeby mój wyjazd nie pokrył się ze
sprawą rozwodową. W grę wchodzi kwiecień, ewentualnie początek maja. Nie chcę
siedzieć mu na głowie tuż przed sesją – wyjaśniła.
- Pieniądze zgodnie z umową
powinny wpłynąć w połowie marca. Wtedy mój prawnik złoży pozew. Nie chcę robić
tego wcześniej, na wypadek gdyby coś się dostało do mediów. Pójdzie plotka i
babka się dowie. Dopiero by było, jakby się wycofała w ostatniej chwili –
zaśmiał się pod nosem – Myślę, że pod koniec kwietnia będziesz już rozwódką –
spojrzał na nią
- Z tego umownego pół roku
zrobił się rok
- Chyba nie jest tak do
końca stracony – mruknął
- Zawsze mogło być gorzej –
puściła mu oczko i znów skupiła całą swoją uwagę na wirtualnym planie zbliżających
się tygodni - Trzeba będzie po weekendzie zrobić bilans zysków za serię imprez integracyjnych dla Majewskiego - kiwnął porozumiewawczo głową