B

piątek, 23 lutego 2018

'Umowa' XXVII


Chodził po firmie niczym chmura gradowa. Sebastian po kilku dniach jego humorów próbował go nakłonić by został w domu i nie wprowadzał nerwowej atmosfery w biurze. Swoim pochmurnym obliczem, spojrzeniem ciskającym piorunami i złośliwymi odzywkami wpływał źle na zespół i klientów. Jednak on usilnie przychodził, chcąc choć na kilka godzin wyrwać się z pustego domu i zająć myśli czymś innym niż Ulka, jej wyjazd i zbliżający się rozwód. Jeszcze na domiar złego znów przyjechała babka i codziennie wydzwaniała z zaproszeniem na herbatkę. Raz nawet je przyjął, by wyjść po dwóch kwadransach. Babka z wypadku zrobiła rodzinną tragedię, niemal jakby pijany kierowca zabił jej córkę. Ten śmiertelny wypadek okazał się tematem numer jeden w jej licznych rozmowach z niemieckimi przyjaciółkami. I choć zamożne seniorki nie znały szczegółów zdarzenia, zupełnie im to nie przeszkadzało, by prowadzić wielogodzinne dyskusje. Na domiar złego Brzeska wciąż ciosała kołki na głowie Marka, że jest naprawdę kiepskim partnerem, bo w takich chwilach miejsce męża jest obok żony. Nie musiała tego mówić. On to wiedział, ale to przecież Ula zdecydowała, ona go tam nie chciała.

Irytację Marka potęgował fakt, że wyjazd Ulki się przeciągał. Gdy rozmawiali tuż po jej wylocie, miała zostać w Kanadzie trzy tygodnie i wrócić by sfinalizować transakcję zakupu mieszkania.

- Jak to zostajesz jeszcze trzy tygodnie? – wyraźnie się wzburzył – Przecież miałaś już bilet na środę! - przypomniał

- Udało mi się przebukować na ostatni dzień kwietnia – wyjaśniła spokojnie. Wybitnie nie miała ochoty na kłótnię

- W czwartek miałaś podpisywać umowę – zauważył przytomnie. Miał nadzieję, że kupno mieszkania ściągnie ją z powrotem do kraju

- Odwołałam. Spokojnie, gdy wrócę nie będę ci siedziała na głowie – dałby sobie rękę uciąć, że w tym momencie wywróciła oczami - Wynajmę coś na szybko. Zdaję sobie sprawę, że przez ten czas mogą zajść zmiany w twoim życiu i możesz potrzebować swobody

- O czym ty mówisz? Jakiej swobody? – zapytał z mieszaniną irytacji i zrezygnowania. Czy jej się naprawdę wydawało, że pod jej nieobecność sprowadza na Sadybę tabuny kochanek? – To nie o to chodzi – westchnął i chciał kontynuować, ale weszła mu w słowo

- Trudno, jak Zimiński znajdzie innego kupca przez te kilka tygodni, to poszukam czegoś innego.

- Przecież ty tu masz firmę

- W dupie mam firmę – zaczynał ją wyprowadzać z równowagi tą głupią gadką – Kochałeś kiedyś kogoś? – to pytanie retoryczne zabrzmiało, jak oskarżenie - Mój brat jest w kompletnej rozsypce. Ledwie dwa tygodnie temu pochował narzeczoną i teraz co? Mam go tu zostawić samego? Serio?

- Może powinnaś przywieźć go do Polski? – próbował nieco łagodzić - Zmiana otoczenia dobrze by mu zrobiła. Spędziłby trochę czasu w rodzinnym domu, może szybciej odzyskałby równowagę

- Myślałam o tym – westchnęła ciężko – Nawet zaczęłam ten temat, ale Jasiek nawet nie chce o tym słyszeć. Codziennie chodzi na jej grób. A poza tym w gruncie rzeczy powrót do kraju przekreśliłby długie miesiące jego wysiłku. Staram się go namówić, by chociaż spróbował podejść do egzaminów. Ma jeszcze pięć tygodni. Mam nadzieję, że do tego czasu się trochę pozbiera.

- Jasne – mruknął, wyraźnie niezadowolony z faktu, że jej wcześniejszy powrót będzie niemożliwy.

- A wracając do firmy to całkiem dobrze funkcjonuje pod moją nieobecność. Zresztą wszystkiego pilnuję na bieżąco. Renata trzyma rękę na pulsie. Julia też jest solidna.

- Tylko, że Renata pracuje dla ciebie niecałe pół roku – zauważył – A Julia ledwie kwartał, nie wspominając o tym, że przyjęłaś ją bez doświadczenia. My zaczynamy mieć zaległości w papierach

- A więc to o to chodzi – westchnęła, zdając sobie sprawę, że ta troska bynajmniej nie jest o jej firmę, ale o jego interesy

- Nie – przyznał szczerze – My sobie poradzimy. Po prostu się martwię, czy będziesz miała do czego wracać. Czy twoja wieloletnia praca i wyrobiona marka na rynku, nie zostanie zaprzepaszczona w jednej chwili. Martwię się, czy one ze wszystkim sobie poradzą. Czy są na czas, czy ogarniają. Sprawdzały się, gdy byłaś na miejscu i miały kontrolę. Teraz nie możesz mieć gwarancji, jak to wygląda

- Może masz rację. A mógłbyś któregoś dnia tam podjechać i sprawdzić, czy wszystko jest w porządku? – zapytała nieśmiało. Rzadko zaglądał do jej biura, wszystkim zajmowała się zawsze sama.

- Oczywiście! – rzekł z wyraźnym entuzjazmem - Zawsze możesz na mnie liczyć – zapewnił

- Dzięki.



W jedno z kwietniowych, sobotnich popołudni nieoczekiwanie w jego drzwiach stanęła Brzeska.

- Witaj babciu – rzekł wyraźnie zaskoczony i wpuścił staruszkę do środka. Nawet nie próbował ukrywać, że ta niespodziewana wizyta choć w minimalnym stopniu sprawia mu radość – Nie dzwoniłaś, że przyjedziesz – nie zabrzmiało to zbyt sympatycznie, ale kompletnie się tym nie przejmował.

- Bo znalazłbyś wykręt, prawda? – spojrzała na niego wymownie – Pojawiłoby się piętnaście powodów, dla których nie będzie cię w domu. Doskonale wiem, że nie jesteś tak zajęty, tylko po prostu unikasz wizyt w domu. Herbaty bym się napiła. Najlepiej zielonej – rozsiadła się wygodnie na sofie i z zainteresowaniem rozejrzała się po wnętrzu

- Jestem zajęty. Mam dużo pracy. W firmie mam harmider, więc czasami potrzebuję posiedzieć pół dnia sam w domu, żeby odpocząć – mruknął i zniknął w kuchni. Tę krótką chwilę poświęcił nie tylko na przygotowanie napoju, co przede wszystkim na próbę analizy, o co może chodzić babce i po co złożyła mu wizytę. Postawił filiżankę i usiadł naprzeciwko, szykując się na przesłuchanie.

- Co się dzieje między tobą a Ulą? – świdrowała go wzrokiem niczym średniowieczna czarownica

- A co ma się dziać? – wzruszył ramionami – Przecież wiesz, że pojechała do brata

- I jej wizyta zdecydowanie za długo się przeciąga. Pokłóciliście się? – nie, to nie brzmiało w kategoriach pytania. Zdecydowanie to było stwierdzenie.

- Nie – zaśmiał się pod nosem – Janek jest w kiepskim stanie psychicznym. To była jego pierwsza dziewczyna, pod koniec przyszłego roku mieli brać ślub. Nie mają tam żadnej rodziny. Chłopak ma depresję. Ula boi się go zostawić samego. A nie może go przywieźć do Polski, bo ma tam pewne zobowiązania - wyjaśnił

- To dlaczego nie poleciałeś z nią? – zapytała oskarżycielsko. To było trafne pytanie. I o ile na samym początku nie chciała by z nią leciał, co przecież mógł jechać do niej na kilka dni. Wiele razy się nad tym zastanawiał, żeby wsiąść w samolot i po niespełna dziesięciu godzinach ją zobaczyć. Spędziliby razem trzy, cztery dni i wyjaśnili wszystko między sobą. Powstrzymywało go przeczucie, że z pewnością nie byłaby zachwycona. To nie był ten czas i miejsce. Załamany Cieplak i oni rozmawiający o uczuciach.

- Tłumaczyłem ci już, że mam tutaj firmę. Zatrudniam ludzi, za których jestem odpowiedzialny. Po drugie doglądam też firmy Ulki. Uznaliśmy, że najlepiej będzie, jak ona poleci, a ja zostanę w Warszawie. Zresztą za kilka dni będzie wreszcie w domu – ta myśl wywołała lekki uśmiech na jego twarzy. Cieszył się z jej powrotu, tęsknił. I martwił się tylko o jedno, co czuje jego żona.

- I zastanie starego męża w kapciach – obrzuciła go krytycznym spojrzeniem – Strasznie się zapuściłeś – babka uwielbiała być bezpośrednia w kwestii dowalania mu. Fakt, że w powyciąganym dresie nie wyglądał zbyt atrakcyjnie. Do tego lekko przydługie włosy zaczesane do tyłu dodawały mu kilku lat. Ale to nie oznaczało, że taki niechlujny jest na co dzień. W stroju domowym miał się czuć przede wszystkim komfortowo. Poza tym nie miał się komu podobać – Przytyłeś – staruszka sugestywnie spojrzała na jego niewielką oponkę rysującą się pod koszulką. W ostatnim czasie rzeczywiście na siłownię było mu nie po drodze. A i wypady z Mateuszem na basen przestały być regularne, bo chłopak zajęty był randkowaniem z dwoma dziewczynami jednocześnie i musiał się nieźle nagimnastykować, by jedna nie dowiedziała się o drugiej. Dobrzański w ostatnich tygodniach rzeczywiście przestał się dopinać w niektórych spodniach, a powodem tego był nie tylko brak sportu i spalanych kalorii, ale również niezbyt zdrowa dieta. Nie chciało mu się gotować, więc żywił się w popularnych fast foodach – I mógłbyś się wreszcie ogolić

- Ula akurat lubi mój zarost – spojrzał na nią poirytowany. Z pewnością uwagi babki nie wypływały na poprawę jego samopoczucia i wzrost ego.  Nie po raz pierwszy.

- Tyle, że do tej pory nosiłeś dwudniowy, który może i dodawał ci trochę uroku. A teraz masz mało estetyczną brodę, która o zgrozo jest w połowie siwa.  Już dawno ci mówiłam, że się postarzałeś – gwałtownie wypuścił powietrze. Czy jej naprawdę frajdę sprawiało dokuczanie mu? – Masz cudowną  żonę

-Wiem – wtrącił

- I dobrze byłoby, żebyś przyzwoicie wyglądał. Mężczyzna nie powinien być wymuskany, ale musi być zadbany. A ty masz pewne zaległości w tej kwestii – postanowił się nie odzywać, mając nadzieję, że babka zakończy tę dyskusję. Nie chciał się z nią pokłócić i wystawić za drzwi, więc milczenie było najlepszym rozwiązaniem – Ula jest wyjątkowa i dokonałeś naprawdę trafnego wyboru. Chyba pierwszy raz w życiu – podkreśliła dobitnie – Te twoje wcześniejsze partnerki – rzekła z przekąsem, kręcąc głową z wyraźną niechęcią – Ula ich nie przypomina w najmniejszym stopniu. Obie z Heleną byłyśmy zaskoczone. I muszę ci się przyznać, że na początku nie wierzyłam w to wasze małżeństwo. Sądziłam, że gdy tylko otrzymasz pieniądze rozstaniecie się, a ty wrócisz do dawnego życia – to wszystko, co usłyszał, zaskoczyło go. Nigdy nie rozmawiał z babką w ten sposób. Generalnie w ogóle mało ze sobą rozmawiali. Nigdy przedtem nie usłyszał od niej czegoś takiego. To był ten moment, gdy powinien jej powiedzieć, że rozwód będzie za dwa tygodnie, że papiery leżą już w sądzie. Ale nie zrobił tego. Uparcie milczał wpatrując się w jej bladą twarz, pokrytą licznymi zmarszczkami. To był również ten moment, w którym i on powinien się zdobyć na szczerość. Powinien się przyznać, że małżeństwo z Ulą było jego genialnym planem, a wybór kandydatki bardzo przemyślaną decyzją. Szczerość za szczerość. Może to powinna być taka ‘godzina prawdy’? Może Ula miała rację i Genowefa Brzeska nie była taka zła? Może udałoby im się stworzyć jeszcze fajną relację wnuk-babka? Zamiast opowieści o strategii na zdobycie upragnionych pieniędzy i informacji o zbliżającym się rozwodzie, z jego ust padło tylko krótkie stwierdzenie

- Zmieniłem się