I wyprzedzając Wasze dzisiejsze 'reklamacje' zaznaczam, że XXVI wyszedł dużo dłuższy ;)
‘Zabieram Cię dziś na kolację. Bądź gotowa na 19’ takiego sms’a otrzymała kwadrans po dziesiątej. Nie miała pojęcia, o co
mu chodzi. W dniu wczorajszym nic nie wspominał o ewentualnym wyjściu, gdy
minęli się rano również. Był początek tygodnia. Rzadko kiedy wychodzili w takie
dni na miasto. Najczęściej do teatru, knajpy czy na spotkanie ze znajomymi
wybierali się w czwartki lub niedziele. Pospiesznie wybrała jego numer, chcąc
się dowiedzieć, co znów wymyślił. Miała nadzieję, że ta kolacja nie jest neutralnym
gruntem do przedstawienia jej pomysłu na zbliżającą się Wielkanoc na Malediwach.
Nie to, żeby Boże Narodzenie jej się nie podobało. Wyjazd do górskiego kurortu
był strzałem w dziesiątkę. Miło spędzili czas z dala od swoich rodzin i
dodatkowo nauczyła się jeździć na nartach, co jeszcze do niedawna wydawało jej
się kompletną abstrakcją. Wróciła zadowolona, pełna energii i…. ze złamaną ręką.
Ten uraz był tylko i włącznie winą jej głupoty i tego, że na dwóch deskach
poczuła się zbyt pewnie i przeszarżowała.
Dobrzański niestety szybko
odrzucił połączenie. Zastanawiała się, czy to celowa zagrywka z jego strony,
gdy otrzymała kolejną wiadomość. ‘Przepraszam,
ale jestem na mega nudnym spotkaniu z klientem. Nie mogę rozmawiać’. ‘A nie
możemy tego wyjścia przełożyć na weekend?’ odesłała odpowiedź. Wybitnie nie
miała dziś ochoty na wyjście. Była przemęczona intensywnym okresem w pracy, a
na dodatek miała wrażenie, że wpływ na jej samopoczucie ma jeszcze przesilenie
wiosenne. ‘Nawet nie próbuj się wykręcać.
Idziemy dzisiaj. Miłego dnia ;)’ Dała sobie spokój, stwierdzając, że i tak
z nim nie wygra. Zresztą ta kolacja była dobrym pretekstem, żeby wrócić do domu
o przyzwoitej porze i nie wyrabiać kolejnych nadgodzin.
Gdy wróciła do domu, on już
czekał wystrojony, a w salonie unosił się zapach jego intensywnych perfum.
- Powiesz mi z jakiej okazji
to wyjście? – rzekła na przywitanie. Uśmiechnął się szeroko.
- A już myślałem, że cię będę
musiał siłą wyciągnąć z biura – zerknął na wiszący za nią zegar, wskazujący
kwadrans po szóstej - Niespodzianka – wyszczerzył się. Westchnęła teatralnie i
opadła ciężko na fotel.
- Wiesz, że nienawidzę
niespodzianek.
- Zaufaj mi. Wszystkiego dowiesz
się w swoim czasie – ewidentnie był w wyśmienitym humorze – A teraz przebierz się.
Najlepiej w tę bordową sukienkę z rozcięciem na plecach, w której wyglądasz cholernie
seksownie. Taksówka będzie za czterdzieści minut – oświadczył i jak gdyby nigdy
nic wrócił do przeglądania motoryzacyjnego czasopisma. Postanowiła zrezygnować ze
złośliwego komentarza pod jego adresem, ale zamierzała ubrać się dla siebie, a
nie seksownie dla niego. Wybrała granatowy kostium z żakietem z atłasowymi
klapami i spódnicą przed kolano. Niechętnie udała się na górę, zastanawiając
się, co spowodowało, że jej mąż jest w tak szampańskim nastroju. I od butelki
szampana zaczęli ten wspólny wieczór, w przytulnej restauracji na obrzeżach
miasta, która słynęła z kuchni francuskiej. Celowo zaczął rozmowę od zbliżającej
się wielkiej gali, nad którą agencja pracowała od początku roku, odciągając w
czasie moment wyjawienia się prawdziwego powodu ich dzisiejszego wyjścia.
Później jakoś tak zupełnie naturalnie rozmowa zeszła na temat spektaklu, który
widzieli dwa tygodnie wcześniej. Dobrzański w duchu musiał przyznać, że jego
żona była pierwszą kobietą z którą potrafił prowadzić tak długą i interesującą dyskusję
na przeróżne tematy.
- Swoją drogą całkiem
przypadkiem trafiłem wczoraj w sieci na ofertę pobytu świątecznego w hotelu w
Kołobrzegu
- Aaaaa – zaśmiała się pod
nosem, gratulując sobie, że świetnie odczytała jego intencje – Tak myślałam, że
o to ci chodzi. Ale mogliśmy o tym porozmawiać w domu
- Ale ja cię nie zaprosiłem
tutaj, żeby namawiać na wyjazd – był wyraźnie rozbawiony
- To z jakiego powodu? –
wydawała się szczerze zaskoczona – Bo tak naprawdę siedzimy tu już dwie godziny
i ja nie bardzo wiem, o co chodzi
- Mamy dziś powód do
świętowania – zmarszczyła brwi. Z pewnością nie byli parą, która ma obchodzić rocznicę
poznania, czy pierwszej randki. Fakt, celebrowali lutowe Walentynki, ale
wyłącznie w sferze cielesnej, a nie emocjonalnej. Wyciągnął z wewnętrznej kieszeni
popielatej marynarki niewielką kartkę i podsunął w jej kierunku. W dłoni
trzymała potwierdzenie przelewu na jej konto. Kompletnie zapomniała, że marzec
miał być miesiącem, kiedy to nastąpi ostateczne wypełnienie warunków umowy, a
tym samym ich małżeństwo będzie mogło dobiec końca – Z samego rana skontaktował
się ze mną pełnomocnik babki. Zgodnie z zapisami umowy pieniądze trafiły na
moje konto. Wytrzymałaś ze mną pół roku – cień uśmiechu przemknął przez jego
twarz – Twoja obiecana część. Przelew zleciłem dopiero popołudniu, więc wpłynie
zapewne dopiero jutro rano. Stąd ta dzisiejsza kolacja. Uznałem, że te znaczące
sumy na naszych kontach to dobry powód do świętowania – podniósł do góry
kieliszek z szampanem w ramach toastu. Gdy upili po łyku ciągnął dalej.
Przysłuchiwała mu się z zainteresowaniem, czekają, kiedy padną informacje o
rozwodzie – Trochę się dziwię, że zostało to załatwione pominięciem babki. Sądziłem, że będzie robiła
z tego wielkie halo, że przyjedzie. Zadzwoniłem do niej z podziękowaniami.
Okazało się, że zmarła jej przyjaciółka, bo oczywiście bilet już miała
zabukowany – zaśmiał się nerwowo – I poniekąd dobrze, że trafiłem wczoraj na tę
ofertę wielkanocną. Dobrze by było, gdybyśmy wyjechali. Ona oczywiście
przyjedzie, bo będzie miała pretekst i z pewnością przez cały pobyt będzie
oczekiwała dowodów wdzięczności. Wolałbym nam tego oszczędzić. Mama wspominała
jakiś czas temu, że babka jedzie do sanatorium, chyba tydzień po świętach, dopytam
jeszcze kiedy dokładnie. Dobrze by było, żebyśmy na ten czas wyjechali.
- Masz rację, że w tej
sytuacji będzie to najlepsze rozwiązanie
- A tak w ogóle to chciałbym
ci podziękować za te pół roku – intensywnie zastanawiała się do czego zmierza i
myślała o tym, czy czeka na informację o rozwodzie, czy wręcz przeciwnie –
Całkiem dobrze udało nam się to małżeństwo, mimo trudnych początków.
- A to prawda – przyznała z
uśmiechem, przypominając sobie ich burzliwe początki – Punkt dla mnie, bo
minimalnie udało mi się zmienić twoje podejście do życia
- A przede wszystkim do
kobiet i związków – dokończył za nią – Dziękuję. Wypijmy za te pół roku –
stuknął kieliszkiem o jej szkło
- Trochę dłużej, licząc
narzeczeństwo i okres przed
- Masz rację – pokiwał głową
– Cieszę się, że to właśnie ty i że się zgodziłaś. Kołobrzeg, czy chciałabyś
pojechać gdzieś indziej? – ku jej rozczarowaniu nagle zmienił temat.
Zdecydowanie wolałaby wiedzieć na czym stoi. A w zasadzie, co on sądzi o ich
relacji. Dawno temu zgodziła się wyjść spoza zwykłej umowy. Mieli jasny układ,
ale czy na pewno? Czy z jej strony wciąż nie ma uczuć? W pewnym momencie
przestała słuchać tego, co mówi Marek o swoich ulubionych miejscach nad polskim
morzem. Skupiony był na opowieści o pierwszych bałtyckich wakacjach z rodzicami
w malutkiej miejscowości, która teraz była jednym z głównych kurortów. Ona
pochłonięta była swoimi myślami. Zastanawiała się, co zrobi, gdy dostanie
papiery rozwodowe. Przecież taki ma być finał ich umowy. Czy poczuje ulgę, że
ten spektakl pod tytułem ‘małżeństwo’ dobiega wreszcie do końca, czy będzie zawiedziona,
rozczarowana, odtrącona? Czy będzie potrafiła się wyprowadzić, ale wciąż z nim
pracować? Na początku wszystko wydawało się proste, teraz miała mętlik w
głowie.
- Wracamy? – jego głos wyrwał ją z zamyślenia –
Mam ochotę wypić z tobą jeszcze butelkę wina w łóżku – uwodził ją spojrzeniem
- Nie wiesz, czy ja mam
ochotę – prowokująco spojrzała mu prosto w oczy
- Przekonam cię, że masz –
wyszczerzył się i poprosił kelnera o rachunek. Tej nocy kochali się długo i namiętnie,
mieszając szybkie i mocne dążenie do orgazmu z delikatnymi pieszczotami.