B

wtorek, 6 lutego 2018

'Umowa' XXV

Przepraszam Was za moje przedłużające się milczenie. Kolejny rozdział wstawię do końca tygodnia, żeby Wam nieco zrekompensować dotychczasowe oczekiwanie :)
I wyprzedzając Wasze dzisiejsze 'reklamacje' zaznaczam, że XXVI wyszedł dużo dłuższy ;)



‘Zabieram Cię dziś na kolację. Bądź gotowa na 19’ takiego sms’a otrzymała kwadrans po dziesiątej. Nie miała pojęcia, o co mu chodzi. W dniu wczorajszym nic nie wspominał o ewentualnym wyjściu, gdy minęli się rano również. Był początek tygodnia. Rzadko kiedy wychodzili w takie dni na miasto. Najczęściej do teatru, knajpy czy na spotkanie ze znajomymi wybierali się w czwartki lub niedziele. Pospiesznie wybrała jego numer, chcąc się dowiedzieć, co znów wymyślił. Miała nadzieję, że ta kolacja nie jest neutralnym gruntem do przedstawienia jej pomysłu na zbliżającą się Wielkanoc na Malediwach. Nie to, żeby Boże Narodzenie jej się nie podobało. Wyjazd do górskiego kurortu był strzałem w dziesiątkę. Miło spędzili czas z dala od swoich rodzin i dodatkowo nauczyła się jeździć na nartach, co jeszcze do niedawna wydawało jej się kompletną abstrakcją. Wróciła zadowolona, pełna energii i…. ze złamaną ręką. Ten uraz był tylko i włącznie winą jej głupoty i tego, że na dwóch deskach poczuła się zbyt pewnie i przeszarżowała.

Dobrzański niestety szybko odrzucił połączenie. Zastanawiała się, czy to celowa zagrywka z jego strony, gdy otrzymała kolejną wiadomość. ‘Przepraszam, ale jestem na mega nudnym spotkaniu z klientem. Nie mogę rozmawiać’. ‘A nie możemy tego wyjścia przełożyć na weekend?’ odesłała odpowiedź. Wybitnie nie miała dziś ochoty na wyjście. Była przemęczona intensywnym okresem w pracy, a na dodatek miała wrażenie, że wpływ na jej samopoczucie ma jeszcze przesilenie wiosenne. ‘Nawet nie próbuj się wykręcać. Idziemy dzisiaj. Miłego dnia ;)’ Dała sobie spokój, stwierdzając, że i tak z nim nie wygra. Zresztą ta kolacja była dobrym pretekstem, żeby wrócić do domu o przyzwoitej porze i nie wyrabiać kolejnych nadgodzin.

Gdy wróciła do domu, on już czekał wystrojony, a w salonie unosił się zapach jego intensywnych perfum.

- Powiesz mi z jakiej okazji to wyjście? – rzekła na przywitanie. Uśmiechnął się szeroko.

- A już myślałem, że cię będę musiał siłą wyciągnąć z biura – zerknął na wiszący za nią zegar, wskazujący kwadrans po szóstej - Niespodzianka – wyszczerzył się. Westchnęła teatralnie i opadła ciężko na fotel.

- Wiesz, że nienawidzę niespodzianek.

- Zaufaj mi. Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie – ewidentnie był w wyśmienitym humorze – A teraz przebierz się. Najlepiej w tę bordową sukienkę z rozcięciem na plecach, w której wyglądasz cholernie seksownie. Taksówka będzie za czterdzieści minut – oświadczył i jak gdyby nigdy nic wrócił do przeglądania motoryzacyjnego czasopisma. Postanowiła zrezygnować ze złośliwego komentarza pod jego adresem, ale zamierzała ubrać się dla siebie, a nie seksownie dla niego. Wybrała granatowy kostium z żakietem z atłasowymi klapami i spódnicą przed kolano. Niechętnie udała się na górę, zastanawiając się, co spowodowało, że jej mąż jest w tak szampańskim nastroju. I od butelki szampana zaczęli ten wspólny wieczór, w przytulnej restauracji na obrzeżach miasta, która słynęła z kuchni francuskiej. Celowo zaczął rozmowę od zbliżającej się wielkiej gali, nad którą agencja pracowała od początku roku, odciągając w czasie moment wyjawienia się prawdziwego powodu ich dzisiejszego wyjścia. Później jakoś tak zupełnie naturalnie rozmowa zeszła na temat spektaklu, który widzieli dwa tygodnie wcześniej. Dobrzański w duchu musiał przyznać, że jego żona była pierwszą kobietą z którą potrafił prowadzić tak długą i interesującą dyskusję na przeróżne tematy.

- Swoją drogą całkiem przypadkiem trafiłem wczoraj w sieci na ofertę pobytu świątecznego w hotelu w Kołobrzegu

- Aaaaa – zaśmiała się pod nosem, gratulując sobie, że świetnie odczytała jego intencje – Tak myślałam, że o to ci chodzi. Ale mogliśmy o tym porozmawiać w domu

- Ale ja cię nie zaprosiłem tutaj, żeby namawiać na wyjazd – był wyraźnie rozbawiony

- To z jakiego powodu? – wydawała się szczerze zaskoczona – Bo tak naprawdę siedzimy tu już dwie godziny i ja nie bardzo wiem, o co chodzi

- Mamy dziś powód do świętowania – zmarszczyła brwi. Z pewnością nie byli parą, która ma obchodzić rocznicę poznania, czy pierwszej randki. Fakt, celebrowali lutowe Walentynki, ale wyłącznie w sferze cielesnej, a nie emocjonalnej. Wyciągnął z wewnętrznej kieszeni popielatej marynarki niewielką kartkę i podsunął w jej kierunku. W dłoni trzymała potwierdzenie przelewu na jej konto. Kompletnie zapomniała, że marzec miał być miesiącem, kiedy to nastąpi ostateczne wypełnienie warunków umowy, a tym samym ich małżeństwo będzie mogło dobiec końca – Z samego rana skontaktował się ze mną pełnomocnik babki. Zgodnie z zapisami umowy pieniądze trafiły na moje konto. Wytrzymałaś ze mną pół roku – cień uśmiechu przemknął przez jego twarz – Twoja obiecana część. Przelew zleciłem dopiero popołudniu, więc wpłynie zapewne dopiero jutro rano. Stąd ta dzisiejsza kolacja. Uznałem, że te znaczące sumy na naszych kontach to dobry powód do świętowania – podniósł do góry kieliszek z szampanem w ramach toastu. Gdy upili po łyku ciągnął dalej. Przysłuchiwała mu się z zainteresowaniem, czekają, kiedy padną informacje o rozwodzie – Trochę się dziwię, że zostało to załatwione  pominięciem babki. Sądziłem, że będzie robiła z tego wielkie halo, że przyjedzie. Zadzwoniłem do niej z podziękowaniami. Okazało się, że zmarła jej przyjaciółka, bo oczywiście bilet już miała zabukowany – zaśmiał się nerwowo – I poniekąd dobrze, że trafiłem wczoraj na tę ofertę wielkanocną. Dobrze by było, gdybyśmy wyjechali. Ona oczywiście przyjedzie, bo będzie miała pretekst i z pewnością przez cały pobyt będzie oczekiwała dowodów wdzięczności. Wolałbym nam tego oszczędzić. Mama wspominała jakiś czas temu, że babka jedzie do sanatorium, chyba tydzień po świętach, dopytam jeszcze kiedy dokładnie. Dobrze by było, żebyśmy na ten czas wyjechali.

- Masz rację, że w tej sytuacji będzie to najlepsze rozwiązanie

- A tak w ogóle to chciałbym ci podziękować za te pół roku – intensywnie zastanawiała się do czego zmierza i myślała o tym, czy czeka na informację o rozwodzie, czy wręcz przeciwnie – Całkiem dobrze udało nam się to małżeństwo, mimo trudnych początków.

- A to prawda – przyznała z uśmiechem, przypominając sobie ich burzliwe początki – Punkt dla mnie, bo minimalnie udało mi się zmienić twoje podejście do życia

- A przede wszystkim do kobiet i związków – dokończył za nią – Dziękuję. Wypijmy za te pół roku – stuknął kieliszkiem o jej szkło

- Trochę dłużej, licząc narzeczeństwo i okres przed

- Masz rację – pokiwał głową – Cieszę się, że to właśnie ty i że się zgodziłaś. Kołobrzeg, czy chciałabyś pojechać gdzieś indziej? – ku jej rozczarowaniu nagle zmienił temat. Zdecydowanie wolałaby wiedzieć na czym stoi. A w zasadzie, co on sądzi o ich relacji. Dawno temu zgodziła się wyjść spoza zwykłej umowy. Mieli jasny układ, ale czy na pewno? Czy z jej strony wciąż nie ma uczuć? W pewnym momencie przestała słuchać tego, co mówi Marek o swoich ulubionych miejscach nad polskim morzem. Skupiony był na opowieści o pierwszych bałtyckich wakacjach z rodzicami w malutkiej miejscowości, która teraz była jednym z głównych kurortów. Ona pochłonięta była swoimi myślami. Zastanawiała się, co zrobi, gdy dostanie papiery rozwodowe. Przecież taki ma być finał ich umowy. Czy poczuje ulgę, że ten spektakl pod tytułem ‘małżeństwo’ dobiega wreszcie do końca, czy będzie zawiedziona, rozczarowana, odtrącona? Czy będzie potrafiła się wyprowadzić, ale wciąż z nim pracować? Na początku wszystko wydawało się proste, teraz miała mętlik w głowie.

 - Wracamy? – jego głos wyrwał ją z zamyślenia – Mam ochotę wypić z tobą jeszcze butelkę wina w łóżku – uwodził ją spojrzeniem

- Nie wiesz, czy ja mam ochotę – prowokująco spojrzała mu prosto w oczy

- Przekonam cię, że masz – wyszczerzył się i poprosił kelnera o rachunek. Tej nocy kochali się długo i namiętnie, mieszając szybkie i mocne dążenie do orgazmu z delikatnymi pieszczotami.