B

niedziela, 23 października 2016

'Zakazany owoc' V



Całowała go łapczywie, siedząc mu na kolanach i ocierając się o jego krocze. Mimo, że uległ jej bez reszty i teraz już nawet nie potrafiłby się wycofać, wciąż go prowokowała. Sukienka zatrzymała się na jej biodrach, a jego oczom ukazała się granatowa koronka stanika. Jego dłonie, niecierpliwie zdawały się błądzić po jej talii, udach i pośladkach. Nie błądziły. Przypominały sobie jej ciało, najwrażliwsze zakamarki. Próbowały odtworzyć tę drogę, którą podążały już kilka razy. Gwałtownie rozpiął biustonosz i odrzucił go gdzieś za sofę. Zachłannie przyssał się do jej sutka. Od kilku minut miał erekcję. Niby zupełnie przypadkiem, a jednak celowo poprawił się na kanapie, wypychając biodra do góry. Chciał, żeby poczuła, jak na niego działa. Nie odrywając ust od jej piesi spojrzał w górę. Przygryzała lekko wargę, posyłając mu spojrzenie pełne żaru. Jej dłoń z karku przeniosła się na rozporek. Przez materiał garniturowych spodni zaczęła masaż jego męskości. A gdy wreszcie zsunęła się z jego kolan, a całą swoją uwagę skupiła na pasku, który szybko ustąpił i bokserkach, wciągnął gwałtownie powietrze.

Tym razem kochali się wolno. Tym razem to on nadawał im rytm. Wykonywał wolne, wręcz leniwe pchnięcia. Chciał maksymalnie przedłużyć ten stosunek. Po tym namiętnym maratonie na sofie, gdy zachłannie i szybko chciała doprowadzić się do spełnienia, bez słowa przenieśli się do sypialni, by kontynuować tę miłosną podróż. Przygniatał ją swoim ciałem, ale zupełnie jej to nie przeszkadzało. Rozkoszowała się tą  chwilą z zamkniętymi oczami. Otwierała je od czasu do czasu, wpatrywała się w niego tymi błękitami, z nienaturalnie poszerzonymi źrenicami. Raz po raz unosiła do góry głowę, łącząc ich usta w krótkich pocałunkach. Co chwila stymulował ją kciukiem, w miejscu ich zespolenia, potęgując jej doznania i wywołując ciche jęki. Wykonując ostatnie mocne pchnięcia zastygł w bezruchu, zalewając jej wnętrze gorącym nasieniem. Położył się na niej ciężko dysząc w jej szyję. Odwróciła głowę w jego stronę i pocałowała go czule. Leżeli tuż obok siebie, niemal stykając się nosami i wpatrywali w swoje oczy. Wyszedł z niej dopiero, gdy penis zupełnie zwiotczał. Przeturlał się na drugą stronę łóżka i ułożył wygodnie, podkładając jedną rękę pod głowę. Przytuliła się do jego boku, on objął ją ramieniem. Leżeli w ciszy. Rozkoszowali się swoją bliskością, ciepłem, przeżywali to, co miało miejsce chwilę wcześniej. W takich momentach słowa są zbędne.

Wpatrywał się w sufit i próbował zebrać myśli. Gdy byli zespoleni w jedność, czuł wszechogarniające szczęście. Oboje tego chcieli, chociaż oboje doskonale wiedzieli, że nie powinni. Wszystko wskazywało na dobrze ukartowany plan. Chciała go skusić i nawet specjalnie nie musiała się starać. Kompletnie stracił przy niej głowę. A to, że uległ bez reszty, dawało jej dziką satysfakcję. Widział to w jej oczach. Zmieniła się. Zewnętrznie, a przede wszystkim wewnętrznie. To, jak go uwodziła, jak prowadziła z nim tę erotyczną grę, to, jak się z nim kochała… Kompletnie nie przypominała tej dziewczyny, którą znał rok temu.
- Nie powinniśmy byli – szepnął, dając jej do zrozumienia, że ma poczucie winy – Jesteś dla mnie zakazanym owocem – odsunęła się nieco i spojrzała na jego twarz. Wydawał się strapiony.
- Ty dla mnie też – rzekła z nutą goryczy, dotykając palcem jego obrączki – Wiem, że wybrałeś Paulinę i chcesz być jej wierny. Powinnam to uszanować, ale… bardzo za tobą tęskniłam – rzekła, czule głaszcząc jego tors
- Doskonale wiesz, że nie chodzi o Paulę, a o ciebie – lekko się obruszył - Zresztą, wcale jej nie wybrałem. Gdybym mógł wybierać, już dawno byłbym twoim mężem – stwierdził poważnie, patrząc jej w oczy – Po prostu nie miałem innego wyjścia.
- Wiem. Miałam w Londynie wiele czasu na rozmyślania
- Boję się – mruknął - Boję się, że po raz kolejny cię zranię
- Nie musisz mnie cały czas chronić – obrysowała kontur jego warg. Musnął ustami jej palec.
- A powinienem – spojrzał jej w oczy – W końcu jesteśmy odpowiedzialni za to, co oswoimy.
- Już ci mówiłam, że jestem dorosła. Wiem na co się decyduję - zapewniła
- Zasługujesz na wszystko, co najlepsze.
- Nie mówmy o tym, na co zasługuję. Pomówmy o tym, czego chcę. A chcę ciebie – seksownie przygryzła wargę
- Ale ja nie mogę być w pełni twój – rzekł z nutą goryczy
- To chociaż bywaj mój – przyglądał jej się przenikliwie
- Naprawdę chcesz się ukrywać? Wystarczą ci spotkania od czasu do czasu?
- Lepsze to, niż nic – kompletnie jej nie poznawał. Gdzie podziała się ta prostolinijna dziewczyna z Rysiowa? Jasno dawała mu do zrozumienia, że godzi się na rolę kochanki tylko po to, by móc go miewać.
- Maciek mówił, że w twoim życiu jest ktoś… - chciał delikatnie wybadać grunt. Odkąd dowiedział się kilka tygodni temu, ten temat nie dawał mu spokoju.
- Maciuś nie jest na bieżąco. Nie zdaję mu regularnie relacji z tego z kim się spotykam. Ale rzeczywiście ktoś był – powiedziała zdecydowanie – Chciał być. Ja też chciałam. Ale ilekroć was porównywałam, wypadał nad wyraz blado – uśmiechnął się pod nosem. Po raz pierwszy, odkąd zaczęli rozmawiać.
- Kto to? – chciał, by brzmiało to, jakby pytał mimochodem. Uśmiechnęła się
- Jesteś zazdrosny?
- Nie mam prawa – rzekł z nutą goryczy. Tym krótkim zdaniem po raz kolejny przypomniał i sobie i jej, że w domu czeka na niego żona – Czysta ciekawość
- Przedstawiciel dewelopera. Kupowałam od niego mieszkanie. Jedyny plus tej znajomości to miejsce garażowe za darmo. Zdążyliśmy podpisać dokumenty, zanim do mnie dotarło, że nic z tego nie będzie – zaśmiała się pod nosem.
- Czym się teraz zajmujesz? – miał tyle pytań. Chciał się dowiedzieć wszystkiego, co działo się z nią przez ostatni rok.
- Tłumaczę z angielskiego i niemieckiego.
- Porzuciłaś cyferki? – był wyraźnie zdziwiony – Byłaś w tym świetna – odgarnął z jej czoła kosmyk włosów
- Rozliczam PRO-S. A praca tłumacza daje mi więcej luzu. Po Londynie chciałam trochę odpocząć. – pokiwał głową ze zrozumieniem. Zawsze podziwiał jej zaradność. Piękna, inteligentna, urocza. Była ideałem. Jego ideałem. Przysunął się, całując jej wargi. Znów zapragnął poczuć ich smak.
- Kocham cię – wreszcie to od niego usłyszała.
Nachylił się nad nią z łobuzerskim uśmiechem. Czubkiem języka zaczął wodzić po jej wargach. Chciała go objąć, ale szybko unieruchomił jej ręce w mocnym uścisku. Teraz to on z nią igrał, prowokował. Dotknął wargami brodawki. Delikatnie ją przygryzał, a kobieta znów zaczęła oddychać krótkim, urywanym oddechem, czując kolejną falę podniecenia. Wystarczyła ta drobna pieszczota, a ona pojękiwała bez skrępowania, poddając się rozkoszy. Niestety dalsza zabawa została brutalnie przerwana przez jego dzwoniąca w salonie komórkę. Wzdychając ciężko odsunął się od niej i ruszył w poszukiwaniu swoich spodni. Odebrał wracając do sypialni z ubraniami w ręku. Z nieskłamaną przyjemnością przyglądał się nagiej Uli, która uważnie go obserwowała z tajemniczym uśmiechem.
- Tak Aniu?.... A Aleks nie może się z nim spotkać?…. – skrzywił się - Rozmowy mi się przeciągnęły i miałem zamiar już nie wracać…. – nabrał powietrza do płuc i gwałtownie je wypuścił - No tak, zapomniałem. Dobrze, będę za pół godziny. Przeproś go i zaproponuj kawę – rozłączył się i spojrzał na nią przepraszająco – Muszę jechać – niechętnie zaczął się ubierać.
- Szkoda, ale rozumiem – okryła się kołdrą. Nie doszukał się w jej głosie żalu ani pretensji. Uśmiechnął się ciepło.  
- Zadzwonię jutro – obiecał zapinając guziki koszuli i nachylił się, by pocałować ją tego popołudnia po raz ostatni – Pa kochanie – pospiesznie wyszedł z jej mieszkania.