Całowała go łapczywie, siedząc mu
na kolanach i ocierając się o jego krocze. Mimo, że uległ jej bez reszty i
teraz już nawet nie potrafiłby się wycofać, wciąż go prowokowała. Sukienka
zatrzymała się na jej biodrach, a jego oczom ukazała się granatowa koronka
stanika. Jego dłonie, niecierpliwie zdawały się błądzić po jej talii, udach i
pośladkach. Nie błądziły. Przypominały sobie jej ciało, najwrażliwsze
zakamarki. Próbowały odtworzyć tę drogę, którą podążały już kilka razy.
Gwałtownie rozpiął biustonosz i odrzucił go gdzieś za sofę. Zachłannie przyssał
się do jej sutka. Od kilku minut miał erekcję. Niby zupełnie przypadkiem, a
jednak celowo poprawił się na kanapie, wypychając biodra do góry. Chciał, żeby
poczuła, jak na niego działa. Nie odrywając ust od jej piesi spojrzał w górę.
Przygryzała lekko wargę, posyłając mu spojrzenie pełne żaru. Jej dłoń z karku
przeniosła się na rozporek. Przez materiał garniturowych spodni zaczęła masaż
jego męskości. A gdy wreszcie zsunęła się z jego kolan, a całą swoją uwagę
skupiła na pasku, który szybko ustąpił i bokserkach, wciągnął gwałtownie
powietrze.
Tym razem kochali się wolno. Tym
razem to on nadawał im rytm. Wykonywał wolne, wręcz leniwe pchnięcia. Chciał
maksymalnie przedłużyć ten stosunek. Po tym namiętnym maratonie na sofie, gdy
zachłannie i szybko chciała doprowadzić się do spełnienia, bez słowa przenieśli
się do sypialni, by kontynuować tę miłosną podróż. Przygniatał ją swoim ciałem,
ale zupełnie jej to nie przeszkadzało. Rozkoszowała się tą chwilą z zamkniętymi oczami. Otwierała je od
czasu do czasu, wpatrywała się w niego tymi błękitami, z nienaturalnie
poszerzonymi źrenicami. Raz po raz unosiła do góry głowę, łącząc ich usta w
krótkich pocałunkach. Co chwila stymulował ją kciukiem, w miejscu ich
zespolenia, potęgując jej doznania i wywołując ciche jęki. Wykonując ostatnie mocne pchnięcia zastygł
w bezruchu, zalewając jej wnętrze gorącym nasieniem. Położył się na niej ciężko
dysząc w jej szyję. Odwróciła głowę w jego stronę i pocałowała go czule. Leżeli
tuż obok siebie, niemal stykając się nosami i wpatrywali w swoje oczy. Wyszedł
z niej dopiero, gdy penis zupełnie zwiotczał. Przeturlał się na drugą stronę
łóżka i ułożył wygodnie, podkładając jedną rękę pod głowę. Przytuliła się do
jego boku, on objął ją ramieniem. Leżeli w ciszy. Rozkoszowali się swoją
bliskością, ciepłem, przeżywali to, co miało miejsce chwilę wcześniej. W takich
momentach słowa są zbędne.
Wpatrywał się w sufit i próbował
zebrać myśli. Gdy byli zespoleni w jedność, czuł wszechogarniające szczęście.
Oboje tego chcieli, chociaż oboje doskonale wiedzieli, że nie powinni. Wszystko
wskazywało na dobrze ukartowany plan. Chciała go skusić i nawet specjalnie nie
musiała się starać. Kompletnie stracił przy niej głowę. A to, że uległ bez
reszty, dawało jej dziką satysfakcję. Widział to w jej oczach. Zmieniła się.
Zewnętrznie, a przede wszystkim wewnętrznie. To, jak go uwodziła, jak prowadziła z nim tę
erotyczną grę, to, jak się z nim kochała… Kompletnie nie przypominała tej
dziewczyny, którą znał rok temu.
- Nie powinniśmy byli – szepnął,
dając jej do zrozumienia, że ma poczucie winy – Jesteś dla mnie zakazanym
owocem – odsunęła się nieco i spojrzała na jego twarz. Wydawał się strapiony.
- Ty dla mnie też – rzekła z nutą
goryczy, dotykając palcem jego obrączki – Wiem, że wybrałeś Paulinę i chcesz
być jej wierny. Powinnam to uszanować, ale… bardzo za tobą tęskniłam – rzekła,
czule głaszcząc jego tors
- Doskonale wiesz, że nie chodzi
o Paulę, a o ciebie – lekko się obruszył - Zresztą, wcale jej nie wybrałem.
Gdybym mógł wybierać, już dawno byłbym twoim mężem – stwierdził poważnie,
patrząc jej w oczy – Po prostu nie miałem innego wyjścia.
- Wiem. Miałam w Londynie wiele
czasu na rozmyślania
- Boję się – mruknął - Boję się,
że po raz kolejny cię zranię
- Nie musisz mnie cały czas
chronić – obrysowała kontur jego warg. Musnął ustami jej palec.
- A powinienem – spojrzał jej w
oczy – W końcu jesteśmy odpowiedzialni za to, co oswoimy.
- Już ci mówiłam, że jestem dorosła.
Wiem na co się decyduję - zapewniła
- Zasługujesz na wszystko, co
najlepsze.
- Nie mówmy o tym, na co
zasługuję. Pomówmy o tym, czego chcę. A chcę ciebie – seksownie przygryzła
wargę
- Ale ja nie mogę być w pełni
twój – rzekł z nutą goryczy
- To chociaż bywaj mój –
przyglądał jej się przenikliwie
- Naprawdę chcesz się ukrywać? Wystarczą
ci spotkania od czasu do czasu?
- Lepsze to, niż nic – kompletnie
jej nie poznawał. Gdzie podziała się ta prostolinijna dziewczyna z Rysiowa?
Jasno dawała mu do zrozumienia, że godzi się na rolę kochanki tylko po to, by
móc go miewać.
- Maciek mówił, że w twoim życiu
jest ktoś… - chciał delikatnie wybadać grunt. Odkąd dowiedział się kilka
tygodni temu, ten temat nie dawał mu spokoju.
- Maciuś nie jest na bieżąco. Nie
zdaję mu regularnie relacji z tego z kim się spotykam. Ale rzeczywiście ktoś był
– powiedziała zdecydowanie – Chciał być. Ja też chciałam. Ale ilekroć was
porównywałam, wypadał nad wyraz blado – uśmiechnął się pod nosem. Po raz
pierwszy, odkąd zaczęli rozmawiać.
- Kto to? – chciał, by brzmiało
to, jakby pytał mimochodem. Uśmiechnęła się
- Jesteś zazdrosny?
- Nie mam prawa – rzekł z nutą
goryczy. Tym krótkim zdaniem po raz kolejny przypomniał i sobie i jej, że w
domu czeka na niego żona – Czysta ciekawość
- Przedstawiciel dewelopera.
Kupowałam od niego mieszkanie. Jedyny plus tej znajomości to miejsce garażowe
za darmo. Zdążyliśmy podpisać dokumenty, zanim do mnie dotarło, że nic z tego
nie będzie – zaśmiała się pod nosem.
- Czym się teraz zajmujesz? –
miał tyle pytań. Chciał się dowiedzieć wszystkiego, co działo się z nią przez
ostatni rok.
- Tłumaczę z angielskiego i
niemieckiego.
- Porzuciłaś cyferki? – był
wyraźnie zdziwiony – Byłaś w tym świetna – odgarnął z jej czoła kosmyk włosów
- Rozliczam PRO-S. A praca
tłumacza daje mi więcej luzu. Po Londynie chciałam trochę odpocząć. – pokiwał
głową ze zrozumieniem. Zawsze podziwiał jej zaradność. Piękna, inteligentna,
urocza. Była ideałem. Jego ideałem. Przysunął się, całując jej wargi. Znów
zapragnął poczuć ich smak.
- Kocham cię – wreszcie to od
niego usłyszała.
Nachylił się nad nią z
łobuzerskim uśmiechem. Czubkiem języka zaczął wodzić po jej wargach. Chciała go
objąć, ale szybko unieruchomił jej ręce w mocnym uścisku. Teraz to on z nią
igrał, prowokował. Dotknął wargami brodawki. Delikatnie ją przygryzał, a
kobieta znów zaczęła oddychać krótkim, urywanym oddechem, czując kolejną falę
podniecenia. Wystarczyła ta drobna pieszczota, a ona pojękiwała bez
skrępowania, poddając się rozkoszy. Niestety dalsza zabawa została brutalnie
przerwana przez jego dzwoniąca w salonie komórkę. Wzdychając ciężko odsunął się
od niej i ruszył w poszukiwaniu swoich spodni. Odebrał wracając do sypialni z
ubraniami w ręku. Z nieskłamaną przyjemnością przyglądał się nagiej Uli, która
uważnie go obserwowała z tajemniczym uśmiechem.
- Tak Aniu?.... A Aleks nie może
się z nim spotkać?…. – skrzywił się - Rozmowy mi się przeciągnęły i miałem
zamiar już nie wracać…. – nabrał powietrza do płuc i gwałtownie je wypuścił -
No tak, zapomniałem. Dobrze, będę za pół godziny. Przeproś go i zaproponuj kawę
– rozłączył się i spojrzał na nią przepraszająco – Muszę jechać – niechętnie
zaczął się ubierać.
- Szkoda, ale rozumiem – okryła
się kołdrą. Nie doszukał się w jej głosie żalu ani pretensji. Uśmiechnął się
ciepło.
- Zadzwonię jutro – obiecał
zapinając guziki koszuli i nachylił się, by pocałować ją tego popołudnia po raz
ostatni – Pa kochanie – pospiesznie wyszedł z jej mieszkania.