B

wtorek, 4 kwietnia 2017

'Coś się kończy...' V



 Jednak wyszło za długo. Ostatnia część za tydzień! ;)

 

Do lipcowej rozprawy widzieli się raptem raz, niespełna dwa kwadranse, ustalając kwestię świadków. Sekretarka wcisnęła go w niewielką lukę między klientami. Próbując umówić to spotkanie odnosił wrażenie, że cała Warszawa się rozwodzi. Chociaż z drugiej strony nie mógł się dziwić, że pani mecenas była zajęta, skoro uchodziła za jednego z najlepszych prawników specjalizujących się w sprawach rozwodowych w Warszawie. On zgłosił się do niej trochę w ciemno, polegając na jednostkowej opinii znajomego i chęci utarcia nosa Paulinie. Ale w jedno z kwietniowych popołudni uważnie prześledził fora internetowe, gdzie ludzie dzielili się opiniami na temat warszawskich prawników, przebiegu spraw, komplikacji. Przez większość wpisów przewijały się trzy nazwiska. Cieplak, Walicki i Rybski. I musiał przyznać, że o tym ostatnim było najwięcej. Opisano o nim zarówno w superlatywach, jak i wylewano wiadra pomyj, gdy znalazł się po drugiej stronie sali sądowej. Pod koniec tego spotkania miał wielką ochotę ponowić swoje zaproszenie na lunch lub kawę, ale uznał, że będzie to niestosowne. Pani mecenas była uprzejma, świetnie im się rozmawiało, ale wyczuwał, że mimo wszystko trzyma dystans. Zastanawiał się, czy jest to spowodowane etyką zawodową, czy po prostu nie jest gotowa na znajomość z mężczyzną. Od początku czuł, że jej niechęć do Rybskiego nie jest podyktowana tylko nieprzyjemnymi doświadczeniami zawodowymi. Okazało się, że są w podobnej sytuacji, że oboje zostali zdradzeni, zranieni, oszukani. Prawdę mówiąc sam się trochę sobie dziwił. W zasadzie przez najbliższe miesiące powinien unikać kobiet. A jednak pani mecenas od samego początku budziła w nim trudne do opisania emocje. Pozytywne emocje.

Po raz kolejny niecierpliwie oczekiwał, aż zostaną wezwani na salę sądową. Stojąca po drugiej stronie korytarza Paulina raz po raz obrzucała panią mecenas niechętnym spojrzeniem wymieszanym z nutą zazdrości. Czyżby zazdrościła Cieplak urody? Obie były pięknymi kobietami, ale Ula była obdarzona zdecydowanie łagodniejszymi rysami, biło od niej ciepło i już na pierwszy rzut oka wzbudzała pozytywne uczucia. Paulina była chłodna, zdystansowana i wyniosła. Z perspektywy czasu i tych wszystkich wydarzeń, które miały miejsce, zastanawiał się, czym tak naprawdę ujęła go Włoszka, co było tym decydującym czynnikiem, że zdecydował się kroczyć z nią przez życie? Trudno mu było odpowiedzieć na to pytanie.  

Po przedstawieniu w sądzie zdjęć, Paulina nie miała innego wyjścia, jak przyznać się do romansu. Dowody były jednoznaczna. Jednak winę za rozpad tego małżeństwa wciąż usilnie próbowała zrzucić na Marka. Wraz z Dawidem starali się przekonać sąd, że jej relacja z Sosnowskim była efektem braku zainteresowania ze strony męża, jego chłodu, nieobecności w domu, romansu z Klaudią i niechęci Marka do terapii. Jej słowa potwierdzała niejaka Naomi Czarnecki, przyjaciółka od czasów studenckich, którą prawdę mówiąc Marek widział po raz pierwszy na oczy. Ponoć Febo żaliła jej się od kilku lat, że czuje się zaniedbywana przez męża i ma wrażenie, że Dobrzańskiemu od początku na niej nie zależało.

Niemniej zanim na sali sądowej pojawili się świadkowie powoływani przez Febo, wersję Marka potwierdzała rodzina i przyjaciele. Olszański zeznawał na korzyść przyjaciela, potwierdzając, że Dobrzański na wiele sposobów próbował przekonać Paulę do terapii małżeńskiej, że znalazł nawet kilka ośrodków, które prowadziły wyjazdową, taki rodzaj urlopu połączony z naprawą relacji pod okiem fachowców. Blondyn potwierdzał, jakoby Paulina była o Dobrzańskiego chorobliwie zazdrosna, węsząc w każdej napotkanej kobiece kochankę Marka i urządzając mu bezpodstawne awantury. Sebastian wielokrotnie podkreślał również, że przyjacielowi zależało na ojcostwie, ale Febo konsekwentnie odmawiała. Zresztą tę wersję potwierdziła również Helena Dobrzańska, która chwilę później ze strapioną miną pojawiła się na sali sądowej. Z bólem serca stwierdziła, że od samego początku cieszyła się z tego związku, że traktowała Paulinę jako córkę, której nigdy nie miała, ale do tej pory nie potrafi się pogodzić z faktem, że nie będzie babcią. Zeznała, że synowa kilkukrotnie podkreślała, że na dziecko się nie zdecyduje w obawie, że jej relacje z mężem ulegną ochłodzeniu, gdy cała uwaga skupi się na dziecku. Ponoć raz się wygadała, że dziecko ją będzie ograniczać i zepsuje sylwetkę, a tym samym spowoduje, że Marek zacznie oglądać się za innymi kobietami.

- Mąż mojej klientki wielokrotnie latał do Paryża. Ponoć wyłącznie w celach służbowych. Jednak niezaprzeczalnym faktem jest, że w stolicy Francji mieszka pani Klaudia Nowicka, była partnerka pana Dobrzańskiego, z którą w trakcie trwania małżeństwa utrzymywał intymne relacje.
- Czy macie państwo jakieś dowody? – wtrąciła się Cieplak – Zdjęcia, które jednoznacznie wskazywałyby na tę intymną relację, świadków, którzy widzieli ich w niedwuznacznej sytuacji, maile, sms’y? – dopytywała
- Chcemy powołać na świadka panią Mariettę Śliwińską. Nie zgłosiliśmy tego faktu, gdyż dopiero dwa dni temu okazało się, że w czasie sprawy pani Śliwińska będzie przebywać w Warszawie. Zgodziła się przyjechać. Proszę sąd o przychylenie się do tego przesłuchania, gdyż te zeznania z pewnością wiele wniosą do sprawy
- Kto to jest? – zapytała szeptem
- Modelka. Pracowała kiedyś u nas. Nie mam pojęcia, co tutaj robi – szepnął wprost do jej ucha, zaciągając się jednocześnie jej perfumami. Na salę weszła szczupła, wysoka, młoda kobieta, o płomiennych włosach. Przedstawiła się tłumacząc, że kilka lat temu pracowała w Febo&Dobrzański, a od trzech lat mieszka i pracuje w Londynie.
- Poznałyśmy się z Klaudią jakieś dwa lata temu na jednym z pokazów podczas Fashion Week w Londynie. Złapałyśmy fajny kontakt. Szybko okazało się, że obie pracowałyśmy kiedyś dla domu Febo&Dobrzański. Spotykałyśmy się jeszcze kilkanaście razy podczas innych pokazów. Utrzymywałyśmy również kontakt prywatny. Ponad rok temu świętowałyśmy w Londynie udany pokaz. Podczas tej imprezy pochwaliła się, że kiedyś była z Markiem w związku, że pomógł jej wypłynąć, że zaczynała w FD. Widać było, że ma do niego wielki sentyment. Aż w końcu po kilku drinkach wygadała się, że znów się spotykają – słysząc to Dobrzański pokręcił głową z niedowierzaniem
- Czy pani Klaudia wiedziała, że pan Dobrzański jest żonaty? – dopytywał Rybski, najwyraźniej zadowolony z siebie
- Tak. Twierdziła, że ma się dla niej rozwieźć z Pauliną. Ponoć zwlekał z tym, bo chodziło o jakieś sprawy firmowe. Twierdził, że to nieodpowiedni moment.
- Czy nie uznała pani za stosowne poinformować o tym fakcie mojej klientki, gdy tylko dowiedziała się pani o tym podwójnym życiu prowadzonym przez jej męża?
- To były ich sprawy osobiste, nie chciałam się w to wtrącać – ruda odpowiadała spokojnym głosem. Ula tej wymianie zdań przysłuchiwała się z dużym zaciekawieniem
- Co spowodowało, że jednak pani zmieniła zdanie?
- Przypadkowo wpadłyśmy na siebie z Pauliną w Mediolanie. Poszłyśmy na kawę i powiedziała mi, że Marek się z nią rozwodzi i obarcza ją winą za rozpad ich małżeństwa. Stwierdziłam, że powinna wiedzieć, zwłaszcza, że kilka tygodni wcześniej dowiedziałam się od naszej wspólnej koleżanki, też modelki, że Klaudia jest w ciąży – Dobrzański wymienił z Cieplak porozumiewawcze spojrzenia – Najwyraźniej perspektywa ojcostwa zmobilizowała go do działania. Jednak nie mogłam patrzeć na tę niesprawiedliwość. Zdradzał ją od lat, a winę zrzucał na nią.
- A jest pani pewna, że ojcem dziecka jest pan Marek Dobrzański? – włączyła się Cieplak
- Yyy, no skoro mieli romans, miał się dla niej rozwieźć, to… Nigdy się nie chwaliła, że w jej życiu jest inny mężczyzna
- A kiedy widziała się pani z Klaudią po raz ostatni, kiedy rozmawiałyście?
- W czerwcu ubiegłego roku
- Rozumiem, że podczas tego pokazu, gdy podzieliła się z panią tajemnicą o swoim romansie z moim klientem
- Tak
- Z przykrością muszę stwierdzić, że mija się pani z prawdą. Pani Nowicka rzeczywiście jest w ciąży, dlatego też nie mogła pojawić się dzisiaj w sądzie, ale przygotowała oświadczenie, które mam nadzieję sąd weźmie pod uwagę. Prawda jest taka, że Klaudia Nowicka widziała się po raz ostatni z moim klientem prawie dwa lata temu w Paryżu. Pani Febo doskonale o tym spotkaniu wiedziała. Później nie mieli kontaktu. Pani Nowicka w marcu ubiegłego roku wyszła za mąż, a miesiąc później na stałe osiadła w Australii i od tego czasu nie odwiedzała Europy. Stwierdzenie, że mój klient jest ojcem jej dziecka jest zupełnie bezzasadne, podobnie jak posądzanie go o romans. Mam wrażenie, że Pani Febo próbuje tuszować swoje grzechy zarzucając wyimaginowany romans mężowi.
Sędzia znudzonym głosem rozpoczął swoją przemowę o składaniu fałszywych zeznań, na koniec zerknął do akt sprawy i z wyraźnym niezadowoleniem stwierdził, że ja liście świadków jest jeszcze jedno nazwisko
- Pani Kamila Jodłowiec. Mamy już kwadrans opóźnienia, ale nie będziemy fatygować świadka na kolejną rozprawę. Proszę poprosić panią Jodłowiec na salę  
Kolejna osoba zaczęła swoją opowieść o Paulinie, żonie idealniej i Marku, który nie doceniał, nie kochał i nie szanował żony.
- Często towarzyszyłam Paulinie podczas wyjazdów zagranicznych. Marek nie chciał z nią jeździć, odwiedzać rodziny we Włoszech. W dość nieprzyjemnych słowach krytykował pomysły wyjazdów, twierdząc, że tylko on w tej rodzinie ciężko pracuje, a Paulina nie ma powodów do odpoczynku. A przecież ona również odgrywa ważną rolę w firmie, opiekowała się teściem, troszczyła o dom. Bardzo jej zależało na tym małżeństwie. Była w Marka zapatrzona.
- Chyba przestało jej zależeć skoro nawiązała bliską znajomość z Piotrem Sosnowskim – odezwała się Cieplak
- Jeśli ktoś przez lata czuje się ignorowany, niekochany – mówiła z przekonaniem – to trudno za wszelką cenę walczyć o taki związek. Paulina bardzo długo próbowała ratować związek z Markiem, ale trudno uratować małżeństwo, gdy tylko jednej stronie na tym zależy
- A nie wydaje się pani stosowne by najpierw zakończyć jedną relacje, a dopiero później wchodzić w nową?
- Paulina kochała i wydaje mi się, że wciąż kocha Marka. Piotr daje jej wszystko to, czego nie potrafił dać jej mąż. Ciepła, zrozumienia, poczucia bezpieczeństwa, wsparcia. Spotkała go w trudnym momencie swojego życia i znalazła w nim oparcie – Paulina momentalnie zniknął uśmiech z twarzy. Prawniczka bezbłędnie odczytała tę reakcję i zrozumiała, że warto drążyć ten wątek.
- To skoro dawał jej wszystko to, czego potrzebowała, czemu się nie rozwiodła? Trwała w tym związku z miłości, szukając zaspokojenia potrzeb w ramionach kogoś innego?
- Od dawna namawiałam ją do rozwodu, ale nie chciała mnie słuchać. Ja nie potrafiłabym być z takim człowiekiem. Piotr to zupełne przeciwieństwo Marka
- Takim, czyli jakim? – Febo poruszyła się niespokojnie, szepcząc coś na ucho Dawidowi
- Wysoki sądzie – odezwał się Rybski – wydaje mi się, że możemy już zakończyć przesłuchanie świadka.
- Proszę kontynuować – mruknął sędzia
- Wszyscy teraz próbują zrzucić winę na Paulinę. Nawet jej teściowa, zarzuca jej, że zniszczyła to małżeństwo bo spotkała Piotra. Marek żali się, że został zdradzony, ale ten związek sypał się od dawna i to z wyłącznej winy Marka. Gdyby ją kochał, nigdy nie zmusiłby jej do aborcji – Febo w geście rezygnacji zakryła twarz dłonią, klnąc pod nosem. Najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy, że koleżanka, która miała pomóc, jeszcze ją pogrąży. Dawid siedział z szeroko otwartymi oczami, kompletnie nie mając pomysłu jak wyjść z tej sytuacji. Dobrzański był w ewidentnym szoku.
- Kiedy pani Dobrzańska była w ciąży? – dociekała. Siedzący obok Marek oddychał coraz ciężej, wpatrując się w sylwetkę kobiety, która do niedawna była mu najbliższa na świecie
- Półtora roku temu.
- Jak mogłaś? – wrzasnął Dobrzański, waląc pięścią w stół. Był wściekły.
- Proszę o spokój – upomniał go sędzia, ale on kompletnie nie zwrócił na niego uwagi. Kręcił głową z niedowierzaniem, zagryzając nerwowo usta. Dopiero teraz z pełną mocą zaczęło do niego docierać, że kompletnie nie znał kobiet, z którą żył przez lata – Czy to prawda, że była pani w ciąży, a ojcem dziecka był pani mąż?
- Tak – syknęła. Rozbieganym wzrokiem rozglądał się po sali i najwyraźniej jednym słusznym wyjściem wydała mu się ucieczka. Poderwał się z miejsca, ale w ostatniej chwili Cieplak zdążyła go złapać za rękę, nie pozwalając wyjść. Ciepło jej dłoni minimalnie wyciszyło szalejące w nim emocje. Niechętnie zajął miejsce, przebierając nerwowo nogami i próbując wyrównać oddech. Kompletnie nie wiedział, co dzieje się wokół. Co mówi sędzia, pani mecenas, pełnomocnik Pauliny. Był w innym świecie. A ta sala i cały gmach sądu zaczął go przytłaczać. Czuł, jakby się w nim dusił. Gdy tylko dotarło do niego, że posiedzenie się już skończyło, nie zwracając uwagi na nic i na nikogo, jak strzała ruszył w kierunku wyjścia. Musiał jak najszybciej opuścić ten budynek, bo miał ochotę udusić Paulinę gołymi rękami.