B

wtorek, 6 grudnia 2016

'Zakazany owoc' X



W poniedziałkowe przedpołudnie wybrał jej numer i niecierpliwie oczekiwał, aż usłyszy jej głos
- Marek? – nieudolnie starała się ukryć senny głos i ziewanie
- Obudziłem cię? – zerknął na zegarek wskazujący kilka minut po dziesiątej. Zdecydowanie była typem rannego ptaszka – Jak się czujesz? – zapytał z troską
- Dobrze. Przeszło mi. I tak powinnam już dawno wstać – mruknęła. Dałby sobie rękę uciąć, że w tym momencie odgarnęła grzywkę z czoła - Tłumaczyłam tekst do trzeciej nad ranem. O siódmej co prawda zadzwonił budzik, ale trudno było mi się zwlec i znów przysnęłam
- Rozmawiałem przed chwilą z Kaszubą z JJN Fashion. Umówiłem was jutro o dziesiątej u niego na Mokotowskiej. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe i jesteś wtedy wolna – milczała krótką chwilę próbując przypomnieć sobie plan dnia na kolejny dzień
- Mam spotkanie z klientem od tego tekstu, który próbowałam wczoraj skończyć, ale dopiero o trzynastej.
- No to świetnie – wyraźnie się ucieszył, że nie robi mu wyrzutów o to, że po raz kolejny zbytnio angażuje się w sprawy PRO-S – A od środy rezerwuj czas dla mnie. Spakuj sobie jakieś bikini, tylko niezbyt skąpe – zaznaczył – Jak zarezerwuję wszystko, to wyślę ci wieczorem maila
- A dokąd lecimy? – dopytywała zaciekawiona. Nawet poza granicami Polski nie pokazywali się razem. Czas spędzali w zaciszu hotelowego pokoju. Od konieczności odpowiedzi uratowała go Ania, która poinformowała go, że jego gość już się pojawił
- Przepraszam cię, ale muszę kończyć. Dam znać – jego ton głosu brzmiał bardzo oficjalnie – Miłego dnia.

- Cześć – do jej mieszkania bez zapowiedzi przyjechał wspólnik – Byłem w okolicy i pomyślałem, że wpadnę obgadać tę kwestię nowej umowy – nie czekając na zaproszenie rozsiadł się w salonie
- Byłeś w okolicy – mruknęła – A telefonu to nie miałeś? – była wyraźnie poirytowana jego wizytami bez zapowiedzi. Całe szczęście, że nigdy nie natknął się na Dobrzańskiego
- A co ty się taka drażliwa zrobiłaś? – przyjrzał jej się uważnie
- Nie jestem drażliwa, tylko przychodzisz tutaj, jak do siebie. Ja też mam jakieś swoje życie prywatne i nie wymagam tak wiele, tylko krótkiego telefonu, czy możesz wpaść
- Ja poniekąd również w sprawie twojego życia prywatnego
- Nie zamierzam z tobą na ten temat rozmawiać – szybko ucięła i zajęła ręce nalewaniem wody do szklanki, którą chwilę później postawiła przed Szymczykiem
- Ale ja się martwię
- To się nie martw. Jestem już dużą dziewczynką i nie musisz mnie prowadzić za rączkę. Wiem, co robię – zaczęła energicznie krążyć po pokoju. Maciek wodził za nią wzrokiem, który po chwili skupił się na walizce stojącej w rogu pomieszczenia, tuż obok szafki telewizyjnej
- Wyjeżdżasz gdzieś?
- Tak – odparła krótko – Umowę z JNN wysłałam ci na maila. Ustal z nimi termin odbioru pierwszej partii ubrań – szybko zmieniła temat
- Na długo?
- Ja nie wiem ile ci zajmie przewożenie tego do magazynu – z premedytacją udawała idiotkę - Umów się tak, żeby było dobrze. Swoją drogą trzeba chyba zatrudnić kogoś do pomocy
- Pytam, czy na długo wyjeżdżasz – nie odpuszczał
- A co, musisz odnotować w swoim kalendarzu? – syknęła
- Ostatnio często znikasz na dwa, trzy dni…
- Zarabiam, to zwiedzam. Kiedy mam podróżować, na emeryturze? – wzruszyła ramionami
- Jasne – zaśmiał się pod nosem i lekceważąco pokręcił głową – Sama jedziesz?
- Chcesz się dołączyć? – spojrzała na niego butnie – Przyszedłeś tu rozmawiać o pracy, czy moim życiu prywatnym? – splotła ręce na piersiach w bojowej pozie
- Ok – podniósł ręce w obronnym geście – Jak duża będzie ta pierwsza partia?

Gdy tylko otworzyła drzwi hotelowego pokoju wylądowała w jego ramionach.
- Ty tutaj? – zapytała wciąż lekko oszołomiona – Tak wcześnie? – zdążyła wypowiedzieć nim zamknął jej usta namiętnym i tęsknym pocałunkiem.
- Dlaczego to ty zawsze masz czekać na mnie? – zapytał prowadząc ją za rękę w głąb przestronnego apartamentu, którego okna wychodziły na jedną z portugalskich plaż – Nie chciałem tracić czasu. Nie chciałem byś spała dziś sama w tym wielkim łóżku – wypowiadając te słowa oczy mu pociemniały – Jak ci się podoba? – poprowadził ją w stronę balkonu, na którym znajdowały się dwa leżaki
- Jest pięknie – rozejrzała się zachwycona – Nigdy bym nie przypuszczała, że ledwie kilka kilometrów od lotniska są takie cudowne plaże
- Ta przed nami jest uważana za jedną z najpiękniejszych w całej Portugalii. Wybierzemy się jutro, pod warunkiem, że wzięłaś kostium. Nie pozwolę ci opalać się topless – w zabawnym geście pogroził jej palcem
- A to ty nie masz jutro żadnych spotkań, że planujesz sobie kąpiele słoneczne? – przecząco pokręcił głową
- Ja tu wcale nie przyleciałem w celach biznesowych. Już dawno obiecywałem ci Portugalię. Miała być co prawda Madera i to kilkanaście miesięcy temu, ale…. – urwał na chwilę – najważniejsze, że jesteśmy tutaj razem – przytulił ją do siebie – Kocham cię – jedną dłonią ujął jej podbródek, drugą wplótł ze włosy. Ich wargi i języki rozpoczęły namiętny taniec, który z każdą chwilą potęgował uczucie podniecenia Wykorzystując wszelkie pokłady silnej woli odsunął ją od siebie. Jęknęła wyraźnie niezadowolona, że tak niespodziewanie przerwał tę pieszczotę – Mam coś dla ciebie – rzekł z tajemniczym uśmiechem i uprzednio sadzając ją na jednym z leżaków wszedł do pokoju. Wrócił po chwili z trzema prezentowymi pudełkami różnej wielkości – Chciałbym, żebyś otworzyła w kolejności od najmniejszego do największego – usiadł naprzeciw i uważnie ją obserwował. Zerkała to na granatowe pudełka przewiązane srebrnymi wstążkami, to na bruneta, by wreszcie z wyraźnym zaciekawieniem otworzyć pierwsze z nich. Gdy zdjęła wieczko jej oczom ukazała się seksowna, burgundowa, koronkowa koszulka. Śmiejąc się pod nosem wyjęła ją ze środka i z udawanym politowaniem spojrzała na Dobrzańskiego
- To ma być prezent dla mnie? – roześmiał się ukazując dołeczki
- Fakt – zmrużył jedno oko – Bardziej dla mnie. Już się nie mogę doczekać, kiedy ją przymierzysz, a ja będę mógł ją z ciebie ściągnąć – powiedział tym swoim seksownym głosem, który zawsze powodował u niej miękkość kolan – Otwórz następne – zachęcił. Sięgnęła po kartonik średniej wielkości i wyjęła z jego wnętrza zwiniętą w rulon kartkę. Obrzuciła go pytającym spojrzeniem i rozwinęła ją czytając pierwsze linijki tekstu. Gwałtownie spojrzała mu prosto w oczy, zapominając na krótką chwilę o oddychaniu. A on po prostu patrzył na nią, uśmiechając się delikatnie. Minęło kilkadziesiąt sekund nim uświadomiła sobie, że trzyma w ręku kopię jego pozwu rozwodowego.
- Naprawdę? – czuła, jakby w gardle miała wielką gulę.
- Naprawdę – rzekł miękko i momentalnie znalazł się obok niej – I tak zwlekałem zbyt długo – roześmiała się, ścierając z policzka łzę
- Bałam się, że się nie doczekam – szepnęła, wlepiając w niego swoje błękitne spojrzenie. Przygarnął ją do siebie, pozwalając jej wtulić się w tors
- Przepraszam – wypowiedział cicho wprost do jej ucha – Wynagrodzę ci to, obiecuję – pocałował czubek jej głowy
- A co jest w ostatnim? – zapytała, gdy odzyskała rezon
- Sprawdź – rozwiązała wstążkę, zdjęła pokrywę, a jej oczom ukazał się prześliczny pierścionek
- Wyjdź za mnie